🪁 Jak Uratować Małżeństwo Forum

jako użytkownik jestem tu nowa, ale czytam to forum od jakiegoś czasu. Postanowiłam jednak się uaktywnić. Próbuję wszystkiego, aby uratować nasze małżeństwo, ponieważ bardzo mi na nim zależy. Może będziecie w stanie mi coś poradzić. Sychar polecił mi terapeuta z pewnej fundacji. Dzień Dobry Pani, Zacznę od podziękowania Pani, że zechciała się Pani podzielić częścią swojej historii osobistej. Zawsze jest przyczyna i skutek tej przyczyny.., co ma odzwierciedlenie w Państwa relacji małżeńskiej. Kluczowym elementem w relacji partnerskiej/małżeńskiej jest szczera rozmowa o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach (nie było rozmowy o potrzebie wzięcia kredytu). Zachęcałabym Panią do otwartej, szczerej i nie oceniającej rozmowy z Mężem, Co i Jak moglibyście wspólnie jeszcze podjąć wyzwanie , by zrobić to Coś dla Waszego związku, dla Dzieci, aby ewentualnie na nowo zrekonstruować/poprawić i pogłębić relacje między Wami. (Pani Małżonek dał Pani przestrzeń..., czeka i nie podjął jeszcze kroków prawnych). Prawdopodobnie gdzieś po drodze, do Waszego związku zawitała codzienność, rutyna, niedosyt uwagi, brak komunikacji o wzajemnych potrzebach? (ponad dwadzieścia lat bycia razem to sporo). Związek dwojga ludzi jest taką metaforyczną, piękną ale wymagającą rośliną, o którą trzeba codziennie dbać, doglądać, zgadywać potrzeby i dbać o nią z radością. W pogłębieniu relacji małżeńskiej, czy partnerskiej, bardzo pomocne są takie zwyczajne i drobne gesty... Czy można jeszcze coś zrobić? Według mnie tak! Jak? Zainspirować Męża do podjęcia terapii par, a jeśli nie byłoby na to otwartości Męża, to zachęcałabym by rozważyła Pani skorzystanie ze wsparcia/pracy terapeutycznej z psychologiem. A jeśli nie udałoby się to, cóż tak też się dzieje... Gdyby miała Pani życzenie rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu via Skype. Życzę, żeby się Państwu udało, @ Zrób listę i zrób te 3 rzeczy, aby uratować swoje małżeństwo. Kiedy znajdujesz się u progu gotowości do zakończenia małżeństwa, jest to okropne uczucie. Najprawdopodobniej czujesz, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, aby wszystko działało, ale nie można ich naprawić. Ale problemów małżeńskich nie da się uniknąć. 1 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 7675 1 kwietnia 2009 13:52 | ID: 18842 Ostatnio bardzo pogroszyła się sytuacja życiowa mojej rodziny. Niestety przez to zaczęły sie problemy małżeńskie. Cały czas się kłócimy, nie potrafimy się doagać. Jednym słowem mam wrażenie, że bardzo się od siebie oddalamy. Miałam już nawet na końcu języka propozycję rozstania. Proszę o radę jak mogę uratować małżeństwo? 1 Maria Gdowska Wilińska Zarejestrowany: 10-01-2009 13:58. Posty: 78 2 kwietnia 2009 16:39 | ID: 19016 Witam! Prawdopodobnie widzicie siebie nawzajem obecnie Państwo przez pryzmat aktualnych niepowodzeń i konfliktów. Niewiele wiem na temat istoty waszych kłotni i poroblemów, ale domyślam się, że weszliście na ścieżkę nawykowego obwiniania siebie nawzajem i gwałtownego reagowania. To, że się jeszcze kłocicie świadczy o tym, że nie oddaliliście się od siebie zasadniczo, ponieważ kłotnia jest formą komunikacji. Ważne jest, aby jak najszybciej przerwać złe nawyki komunikacyjne. Agresja, również słowna ma tendencje do eskalacji, jeśli nie zatrzymamy jej świadomym wysiłkiem w porę. Sądzę, żę nie umiecie Państwo wysłuchać siebie nawzajem i zrozumieć argumentów drugiej strony, najważnie jsze jest rozpoczęcie prowadzenia spokojnych rozmów. Może to ułatwić specjalista. Są sposoby na rozwiązywanie merytoryczne odzących się problemów, stanowiących przedmiot kłótni. Są też problemy nie do rozwiązania i dobrze by było, gdyby w trudnych czasach byli Państwo dla siebie podporą a nie dodatkowym żródłem dyskomfortu. Ludzie wiele energii psychicznej zuzywają na to, czego nie mogą zmienić, natomiast zaniedbują to, co lezy w zasięgu ich możliwości- np. zmianę własnego sposobu reagowania. W trudzie, którego powinniście się teraz Państwo podjąć jeśli chcecie uratować rodzinę, mogą pomóc nawyki Coveya, które krótko opisuję na forum "Siedem nawyków szczęśliwej rodziny". Życzę powodzenia, może napisze Pani więcej o swoich problemach, wtedy łatwiej będzie mi coś poradzić, pozdrawiam MGW

Witajcie, chciałem się podzielić z Wami swoją historią. Nie jest to jeszcze świadectwo NP, dziś dopiero 10 dzień części błagalnej, ale świadectwo na pewno zamieszczę po zakończeniu NP. Nie będę się rozpisywał, postaram się krótko. Po ślubie jesteśmy ponad 6 lat dzieci nie mamy (żona nie może), nigdy nie było…

Witam Pana, Najczęściej problemy z kontrolowaniem emocji nadmierna nerwowość, napady złości i agresja są reakcją obronną ludzkiej psychiki na stres, lęk czy traumatyczne przeżycie z przeszłości. Bardzo często bolesne doświadczenia z przeszłości uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie. gdyż wpływają na wszystkie obszary egzystencji i sprawiają, że człowiek nie potrafi cieszyć się życiem. Przykrości, które spotkały Pana oraz Pana żonę w przeszłości, przyniosły Państwu wiele cierpienia, odcisnęły w Pana i w żony duszy piętno i zabrały całą radość życia. Państwa obecne zachowanie jest reakcją obronną przed zranieniem. Przeżyty uraz może stanowić blokadę, którą bez pomocy specjalisty trudno przekroczyć. Dlatego zachęcam Pana oraz Pana żonę do podjęcia psychoterapii. Terapeuta pomoże Państwu odzyskać równowagę wewnętrzną, odbudować pozytywny obraz siebie, wzmocnić poczucie własnej wartości, oraz odbudować zaufanie do świata, do ludzi i do siebie nawzajem, dzięki czemu będą Państwo mogli rozpocząć nowy etap w życiu i stworzyć stabilny, satysfakcjonujący związek. Jeżeli chodzi o Pana małżeństwo - jest jeszcze duża szansa. Gdyby chcieli Państwo porozmawiać ze mną o problemie, to zapraszam do kontaktu. Istnieje możliwość konsultacji online, np. za pośrednictwem komunikatora Skype. Pozdrawiam serdecznie Hanna Markiewicz, psycholog, konsultacje@ tel. 505 075 298,
Partnerzy zmagają się ze swoją witalnością związek powinni zawsze zacząć od przyjrzenia się, jak formułują odpowiednie pytania. „Czy mogę uratować swoje małżeństwo” oznacza, że tylko jeden z dwóch partnerów jest naprawdę zaangażowany w podsycanie odrodzenia i nowego życia w rozmowie.
Jak uratować wypalony związek ?Jak rozpoznać, że partner nie chce ratować małżeństwa?Jak uratować małżeństwo, gdy druga strona nie chce?Jak uratować wypalony związek ?Kryzys w małżeństwie może mieć różne powody i najczęściej bywa chwilowy. Często małżonkowie kłócą się lub są zmęczeni swoim towarzystwem. Wychowywanie dzieci, dzielenie się wspólnie codziennymi obowiązkami czy pogoń za pieniędzmi często skutecznie zniechęcają pary do starania się o siebie i poświęcania sobie czasu. Chciałabyś coś zrobić, aby to się zmieniło, jednak wydaje Ci się, że partner ma inne podejście? Jak uratować małżeństwo, gdy druga strona nie chce i po czym poznasz, że jemu już nie zależy?Jak rozpoznać, że partner nie chce ratować małżeństwa?Kiedy Twój małżonek kompletnie już stracił zainteresowanie Twoją osobę możesz próbować to zmienić, jednak bywa i tak, że z jego strony nie ma już żadnej inicjatywy ani chęci do współpracy w celu poprawy Waszego wspólnego życia. Jakie zachowania mogą wskazywać na to, że on nie podejmie już prób ratowania Waszego związku?Unika rozmów. Bez szczerej rozmowy niewiele może się zmienić. Kiedy on nie odpowiada na Twoje pytania, a każdą próbę nawiązania dyskusji szybko gasi lub w ogóle nie reaguje, to może oznaczać, że nie uda Wam się już niczego bliskości. Bliskość jest ważna w każdym związku i nawet, jeżeli zdarza się, że jest jej dużo mniej niż w okresie, gdy byliście w świeżym związku, to kiedy próbujesz się do niego zbliżyć, a on nie reaguje może być źle. Oczywiście nikt nie musi mieć zawsze ochoty na bliskość, jednak kiedy on odrzuca Cię za każdym razem, to prawdopodobnie problem jest się na Ciebie z byle powodu. Złości go prawie wszystko, co robisz? A może cały czas Cię ignoruje? To też nie świadczy najlepiej o jego nastawieniu do Twojej osoby. Nie chce wychodzić razem ani spędzać z Tobą czasu? Będzie Ci ciężko do niego dotrzeć i podjąć próbę ratowania małżeństwa. Kluczem do naprawy zepsutej relacji jest przede wszystkim współpraca. Niestety, ale bez pomocy drugiej strony niewiele możesz zrobić. Przede wszystkim pierw oboje musicie zauważyć problem. Możesz i powinnaś podjąć próbę rozmowy z partnerem i dokładnie wyjaśnić mu dlaczego czujesz się źle i dlaczego uważasz, że Waszą rodzinę należy ratować. Dobrze przemyśl, jakich użyjesz argumentów i nie dawaj tak łatwo za wygraną, kiedy on spróbuje Cię zbyć. Powiedz wprost, że jeżeli nic się nie zmieni, to prawdopodobnie będzie trzeba pomyśleć o rozstaniu. W parach, gdzie wkradła się codzienność i rutyna często można nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że to nie jest już układ, który cieszy dwie strony. Być może myśl o rozwodzie albo rozpadzie rodziny zaboli go i sprowokuje do myślenia. Jeżeli jednak okaże się, że wszystko mu jedno musisz pogodzić się z poniesioną małżeństwa powinno być dobrą wolą dwóch osób. W pojedynkę niewiele jesteś w stanie zrobić, dlatego czasem warto odpuścić. Ktoś, kto kocha drugiego człowieka mimo wszystko będzie próbował walczyć o niego i ratować związek. Jeżeli Twój życiowy partner nie chce już aby było między Wami lepiej, to musisz przyjąć porażkę. Spróbuj kilka dni pobyć osobno i przemyśleć sobie wszystko dokładnie jeszcze raz. Pamiętaj, że na rozstaniu świat się nie kończy, a cały proces rozwodowy trwa zwykle jakiś czas, więc istnieje szansa, że kiedy sprawa będzie w toku, to on jednak zmieni zdanie i uświadomi sobie, że popełnił błąd. O żadne uczucie nie dasz rady walczyć sama, bo wymaga ono zaangażowania jednej i drugiej strony. Tagi: ⭐ Jak uratować związek gdy druga strona nie chce ? jak uratować związek, który się rozpadł, kiedy nie warto ratować małżeństwa, czy wyprowadzka może uratować związek, kiedy małżeństwa nie da się uratować,
Jak mam postępować, aby mu udowodnić, że przyjaźń, wspólne rozmowy, problemy, małe gesty to także miłość, a nie tylko górnolotne uniesienia, których on doświadczył z inną kobietą. Proszę o pomoc, jak mogę uratować nasze małżeństwo i naszą rodzinę? Jak zachowywać się w stosunku do niego? Czy mam z nim sypiać?
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-01-14 14:41:58 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-14 14:57:44) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Temat: Jak uratować małżeństwo?Jestem z mężem 12 lat po ślubie,mamy 2 córki w wieku 11 i 9 wszystkie lata naszego małżeństwa pracowałam dorywczo,ponieważ w naszym regionie jest bardzo ciężko o graniczy z cudem prowadzi własną działalność,ma warsztat samochodowy,dość dobrze miesiące temu straciłam było tak że ja kupowałam jedzenie i wszystko dla dzieci a mąż opłacał zostałam bez pieniędzy i mąż stwierdził że połowę na rachunki da resztę muszę stać na drogie rzeczy,na wiosnę kupił sobie motor,potem bardzo drogi telefon,a teraz zestaw głośników za ponad 5 tysięcy,o drobniejszych jego gadżetach nie piszę i jak on twierdzi ja do tego nic ni mam,bo to jego pieniądze, mnie nie stać na ostatnio sam sobie kupuje młodsza córka zaczęła zlecił badania prywatnie,na połowę mąż dał, na drugą pożyczyłam ale nie mam skąd mogę zrobić,gdzie szukać pomocy,na pracę nie mam szans,chodzę pytam ale nigdzie nie rozmawiać z mężem,który nie chce ze mną ja mu byłam potrzebna tylko jako praczka,sprzątaczka i kucharka,a gdzie się czy rozwód nie będzie lepszym rozwiązaniem,przynajmniej alimenty na dzieci dostanę. 2 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:29:32 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Jestem oburzona! Co za egoizm!!! Sam żre a dzieci mają chodzić głodne aż Ty "skombinujesz"kasę ? brak mi słów... Zanim podejmiesz decyzję o rozwodzie,wydaje mi się że możesz w każdej chwili wnieść sprawę o alimenty dla dzieci i dla siebie również. Popytaj są bezpłatni prawnicy,instytucje( MOPS,Centrum Interwencji Kryzysowej itp) 3 Odpowiedź przez syla135 2013-01-14 15:31:09 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?ale to problem od dawna musi nei wiem co napisac, w szoku jestem,zastanow sie od kiedy to sie zaczelo? kasa kasa ale gdzie zgoda malzneska jakies rozmowy, bliskosc?? 4 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:35:03 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Syla, mogą być rozmowy i bliskość a facet może jest po prostu strasznym materialistą oraz egoistą... 5 Odpowiedź przez mika2222 2013-01-14 15:52:58 mika2222 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-13 Posty: 6 Wiek: 20 Odp: Jak uratować małżeństwo?ciężko opisać taka sytuacje, facet no może być egoistą i materialistą, ale bez przesady. Jestem za tym co Diana 6 Odpowiedź przez Cyngli 2013-01-14 15:53:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować małżeństwo? Twój mąż to materialistyczna świnia!Żeby własnym dzieciom żałować pieniędzy na jedzenie? Jestem że tego związku raczej nie uratujesz...życie z takim egoistą to koszmar. 7 Odpowiedź przez pati31 2013-01-14 16:10:11 Ostatnio edytowany przez pati31 (2013-01-14 16:12:51) pati31 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: trener fitnessu,ratownik Zarejestrowany: 2012-02-28 Posty: 2,180 Wiek: 30 + Odp: Jak uratować małżeństwo? Szok - poprostu szokiem jest Twoja historia .Kochana alimenty i to od zarobku jego Ci sie naleza ,on wogole cos do ciebie czuje?????????? dzieci tez nie zabardzo go obchodza z tego co piszesz .Matko Boska nie potrafie zrozumiec jak mozna byc takim swinia, zeby wlasnym dzieciom jesc nie dac no idiotyzm .Sadze ze to zachowanie psychopatyczne nie egoistyczne ,raczej tylko psychopata zaspokaja siebie a wlasne dzieci ma o siebie i dzieci udaj sie do radcy prawnego MOPS-sie w Twoim miescie pewnie jest osrodek pomocy spolecznej .Radca prawny wszystko Ci wyjasni jak postepowac w takiej sytuacji ,jak i w rozowdzie . Kazda Twoja mysl, jest czyms realnym -jest Twoja sila.......... 8 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-01-14 17:00:05 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? obrzydlistwo jakieś..facet kupuje sobie sam jedzenie.. a ty musisz pozyczać, żeby dziecko mogło iśc na badania?co za gość serca na zakręcie...rozpoznamy się;) 9 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-14 20:02:57 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję tak jak poradziła mi Diana,poszukam kogoś kto doradzi mi co tej pory nie rozglądałam się za takimi instytucjami,chciałam sama sobie też uważałam,że dzieci powinny mieć oboje rodziców,ale to chyba gorsze dla nich jak patrzą na to wszystko. 10 Odpowiedź przez Cayenne81 2013-01-14 20:07:29 Cayenne81 Bardzo Wnikliwa Obserwatorka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-10 Posty: 16,311 Odp: Jak uratować małżeństwo?łaski nie robi że da na jedzenie,ja tam chyba bym mu łeb urwała gdyby nie dał 11 Odpowiedź przez fiołek_24 2013-01-14 20:56:21 fiołek_24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 9 Odp: Jak uratować małżeństwo?Autorko rozumiem Cię bo sama po części jestem w podobnej sytuacji do Ciebie. Jak dla mnie pogadaj z mężem przedstaw mu swój punkt widzenia, powiedź co Cie boli. U mnie takie rozmowy nic nie wniosły, mam nadzieje że Tobie się udało. Powodzenia i 3maj się ciepło. 12 Odpowiedź przez natalcia 2013-01-14 20:58:41 natalcia Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-26 Posty: 93 Odp: Jak uratować małżeństwo?Też uważam że tego związku nie da się uratować. to jest chory psychicznie i kompletnie nie odpowiedzialny facet. Nie czuje się odpowiedzialny za swoją żonę dzieci..rodzinę ta jakby to całkowicie go nie dotyczyło! świnia! On wykorzystał pani zaradność, pracowitość oraz naiwność... Jestem pewna że pani sobie poradzi tak jak do tej pory pani dawała radę. a mąż będzie miał to na co zasłużył i dobrze nu tak. Należą się pani alimenty na dzieci. 13 Odpowiedź przez Vuk 2013-01-15 01:44:42 Ostatnio edytowany przez Vuk (2013-01-15 01:45:32) Vuk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-29 Posty: 796 Odp: Jak uratować małżeństwo?Wystąpić do sądu z pozwem o zabezpieczenie potrzeb rodziny -dostaniesz więcej niż alimentów. Do tego wniosek o adwokata z urzędu. 14 Odpowiedź przez Anik38 2013-01-15 13:47:02 Anik38 Redaktor Działu Miłość Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-08 Posty: 906 Odp: Jak uratować małżeństwo?Powiem tak: CZASAMI, powtarzam CZASAMI, do tego właśnie prowadzi podejście typu: w małżeństwie każde z nas ma osobne pieniążki. To opcja tylko dla normalnych co za dupek. Jaja bym mu dzieci owszem powinny mieć oboje rodziców, ale Twoje mają mamę i dupka który nie jest ojcem tylko dawcą prawnika tacy ludzie mają dzieci???Jak takie rzeczy czytam to stwierdzam, że mój mąż jest cudny i dlaczego ja się go czepiam?Ja cie pierdzielę, ciśnienie mi skoczyło. 15 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-15 13:49:13 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-15 13:56:11) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Czy ten pozew do sądu o zabezpieczenie potrzeb rodziny musi pisać prawnik czy sama mogę go napisać i oczywiście czy taki wniosek poskutkuje gdy mąż ma działalność niezarejestrowaną,więc dochodów mu nie udowodnię. 16 Odpowiedź przez syla135 2013-01-15 14:44:14 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?a ty nie masz jakis faktur np na na czesci ktore potrzebowal do aut, lub auta ktore choc ogloszenia aut ktore sprzedawal(wiem ze to starczy)poza tym twoje slowa, ze stac go na takie "zabawki" co do prawnika w MOPRe jest prawnik za darmo, tak samo w Osrodku Interwencji Kryzysowej, wiem ze sa takze w kazdym miescie osoby studjujace prawko ktore za darmo pomagaja w ramach chcesz zyc i mieszkac z mezem? zalozysz mu sprawe i bedziecie nadal razem? tj w jednym mieszkaniu zyc?nie uwazam aby powod "jestem z mezem dla dobra dzieci" byl odzwierciedleniem faktu i sytulacji w jakiej sie znalazlas 17 Odpowiedź przez Marianne 2013-01-15 20:35:52 Marianne Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-13 Posty: 194 Odp: Jak uratować małżeństwo? Jak dla mnie istnieje tylko jedno wyjście -rozstanie. To już nawet nie chodzi o związek,uczucia... facet jest ewidentnie niedojrzały, zapatrzony w siebie.. ja z moim charakterem chyba bym go zabiła,jakby mi coś takiego oznajmił ! Pewnie ma wizję rodziny w której Ty jesteś sprątaczką, praczką, kelnereczką - do tego musisz zarabiać godziwe pieniądze, ażeby zaspokoić jego oczekiwania. Facet zdecydowanie ma tupet! Rozstań się z nim i powalcz o alimenty - a na pewno Ty i Twoje dzieci lepiej na tym wyjdziecie. "Nad wszystkim co robię unosi się niezłomne poczucie ironii." 18 Odpowiedź przez agness131 2013-01-15 20:47:59 agness131 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-25 Posty: 166 Odp: Jak uratować małżeństwo?Moj ojciec taki sam dziecinstwo pytalam dlaczego na mnie padlo, dlaczego inni maja normalnych mnie bylo tak, ze jak mama nie dala na druga polowe biletu miesiecznego bo nie miala to on nie dal i musialam stopem jezdzic do szkoly sredniej. Straszne 19 Odpowiedź przez Biopiekno_pl 2013-01-16 01:26:29 Biopiekno_pl Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 11 Odp: Jak uratować małżeństwo?Yagoda, Twój mąż zdaje się zapominać, że w małżeństwie obowiązuje wspólnota ustawowa, chyba że przed ślubem podpisaliście intercyzę. Jeśli nie, to nie tylko masz prawo go prosić, ale wręcz domagać się środków na utrzymanie. Natomiast jego zakichanym obowiązkiem jest łożenie na utrzymanie i leczenie Twoje i dzieci. Tak stanowi kodeks rodzinny i opiekuńczy, którego lekturę polecam. Jeżeli nie zechce się stosować do prawa, powinnaś założyć sprawę w sądzie rodzinnym i nieletnich, właściwym dla Waszego miejsca zamieszkania. 20 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-29 09:44:08 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję wszystkim za rady,utwierdziliście mnie w tym o czym myślałam już wcześniej tylko nie wiedziałam jak się do tego zabrać,zasięgnęłam porady i już trochę wiem na czym to wszystko chyba potrwa i nie będzie łatwo,ale jestem dobrej myśli. 21 Odpowiedź przez Ona9019 2013-01-29 11:37:15 Ona9019 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-15 Posty: 283 Odp: Jak uratować małżeństwo?Co za egoistyczny ham pozabwiony jakichkolwiek manier, skrupółów!Brak mi słów by opisać jakie oburzenie teraz przechodzi przez moją głowę! Zawsze tak było u Was w mażeństwie? Nie przeszkadzalo Ci to? 22 Odpowiedź przez ban 2013-01-29 12:07:13 ban Net-Facet Nieaktywny Zawód: hitech, management Zarejestrowany: 2012-11-28 Posty: 1,024 Wiek: 3X (trójka na początku) Odp: Jak uratować małżeństwo?Trzeba się rozwieźć, brać alimenty. Nie widzę innej możliwości. 23 Odpowiedź przez ip 2013-02-28 12:59:54 ip Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-28 Posty: 1 Odp: Jak uratować małżeństwo?Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej rodzinie. 24 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-02-28 14:18:02 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? ip napisał/a:Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej że po przyjęciu do domu dziewczynki i ustanowieniu rodziny zatsępczej, tówj mąż przestał interesowac się synem??a co z ta biedną malutką?to dopiero cztery miesiące!jak mogliście wziąć dziecko bez orzekania statutu rodziny zastepczej??czegoś nie rozumiem, albo piszesz w zbyt duzym skrócie... serca na zakręcie...rozpoznamy się;) Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Jak uratować małżeństwo po niewierności i kłamstwach; 9 faktów na temat oszukiwania i oszustów; Wygoogluj to. W 38 sekund Google zwraca ponad pół miliona wyników wyszukiwania o tym, jak uratować małżeństwo po tym, jak małżonek oszukał, odbudować zaufanie po zdradzie lub poradzić sobie z niewiernością.

1 2020-09-02 13:58:28 Ostatnio edytowany przez Austen27 (2020-09-02 13:58:59) Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Temat: Jak uratować to małżeństwo? Cześć dziewczyny, piszę tutaj, bo z bezsilności nie wiem już, gdzie się zwrócić po pomoc i małżeństwo przechodzi kryzys, ale wygląda na to, że tylko parą od 4 lat, 2,5 roku temu się pobraliśmy, a 1,5 roku temu na świat przyszedł nasz zaszłam w ciążę mój mąż stopniowo tracił zainteresowanie moją osobą, coraz częściej szukał pretekstów i okazji do spotkań ze znajomymi z pracy, zamiast spędzać czas ze mną (dodam,że nie należy do osób szczególnie towarzyskich, jest raczej typem domatora).Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został zmuszony. Od tamtej pory jesteśmy białym małżeństwem, mąż mnie nie całuje, nie dotyka, nie przytula. Nie okazuje najmniejszego zainteresowania sexem. Setki już razy podejmowałam temat, próbowałam z nim rozmawiać, pytać o przyczynę etc, ale on nie widzi problemu, uważa że jest dziecko, nie ma czasu, nie ma sposobności, ale gdy przedstawiam mu możliwości (mamy drugi pokój, dziecko w nocy przesypia spokojnie kilka pierwszych godzin) to on zawsze znajdzie jakiś wykręt, a że w drugim pokoju, nie w sypialni to jakoś tak dziwnie (przed ślubem każde pomieszczenie było ok), a co jak obudzi się dziecko etc. Nie rozumiem, co się stało. Nie podejrzewam go o zdradę, bo uważam, że jest na to zbyt leniwy, ale nie jest dla mnie normalnym, że zdrowy facet przez 2 lata nie ma ochoty na sex z własną żoną i świetnie znosi celibat. Ja już dostaję do głowy. W ciąży nie przytyłam dużo, szybko wróciłam do formy i figury sprzed, jestem osobą szczupłą, gdy wychodzę na ulicę non stop zaczepiają mnie obcy faceci, nie pojmuję, dlaczego mój własny mąż nie widzi we mnie już atrakcyjnej kobiety. Bardzo źle się z tym czuję, ale w zasadzie całe nasze małżeństwo wydaję się być teraz takie udawane, na siłę, a bo się pobraliśmy, bo jest dziecko, to trzeba jakoś razem żyć, niekoniecznie się kochać. Mam wrażenie, ze on właśnie tak to widzi, bo dla mnie sex jest bardzo ważną sferą związku, ja wciąż pokazuję mężowi, że jest dla mnie atrakcyjny, że mnie pociąga, a z jego strony nic, zero. Jakby mógł to chyba kijem by mnie odsuwał, a usta zakleił taśmą, żebym tylko przestała już mu truć, że mamy kryzys, że dlaczego nie uprawiamy sexu, że nasz związek jest zupełnie pusty, a my żyjemy ze sobą jak brat z siostra i to na dodatek nie za bardzo ze sobą zżyci...Już kompletnie nie wiem, co robić, podejmowałam setki prób rozmów, mediacji, naprawiania relacji, proponowałam terapię, ale on mnie wyśmiewa, że nasłucham się koleżanek chwalących swoich mężów, naoglądam głupot w tv o tym, jak to rzekomo powinno wyglądać małżeństwo i potem mi się w głowie roi, że mamy jakiś mam robić? Jak do niego dotrzeć? Coraz częściej i poważniej zaczynam myśleć o rozwodzie...Nie dostaję od męża wsparcia w żadnej dziedzinie naszego wspólnego życia, a teraz mam taki okres w życiu, że naprawdę tego wsparcia potrzebuję. 2 Odpowiedź przez Istotka6 2020-09-02 14:03:36 Istotka6 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-30 Posty: 2,140 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Udajcie się do seksuologa, niech wypada skad u mężczyzny taki problem z libido, być może podłoże zdrowotne, stres, używki itp. Jesteś pewna że nie zdradza? Typ domatora zaczyna częściej wychodzić, nie ma ochoty na żonę, emocjonalnie też się oddaliście, naprawdę tak bardzo ufasz? Nie ma rewolucji, jeśli nie ma buntu. 3 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 14:17:56 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Już sama nie wiem, czy ufać,ale od 3 miesięcy pracuje zdalnie z domu, więc wychodzi tylko na szybkie zakupy. Nie miałby kiedy mnie zdradzić. Wcześniej też raczej z biura jechał na zakupy i od razu wracał do domu, co prawda wracał późno, bo koło 18-19, ale taki ma tryb pracy. Nie widzę luki na zdradę. Na obcą babę też trzeba mieć czas, trzeba mieć z nią kontakt, przyjeżdżać na spontaniczne spotkania, to jest kawał logistyki, mojemu mężowi by się po prostu nie chciało w to seksuologa czy innego terapeuty nie chce iść, bo twierdzi, że on nie ma problemów,a moje to tylko urojenia. Tylko, że dwa lata bez sexu to już nie jest "chwilowy kryzys". 4 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-09-02 14:20:57 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Jak próbowałaś podejmować rozmowę wiele razy i nie widzisz efektów - udajcie się na jakąś terapię. Być może potrzeba, żeby ktoś inny z nim do potencjalnej zdrady - może jest coś co angażuje go wirtualnie - bez kontaktu osobistego? 5 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 14:47:07 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Proponowałam terapię już kilka razy, bo sama też widzę, że moje gadanie, próby rozmów, tłumaczeń nie przynoszą żadnych rezultatów i chciałabym, żeby ktoś obcy spojrzał na nasz związek z zewnątrz, ale mój mąż nie chce o tym słyszeć. Upiera się, że on jest zdrowy, a psychologa nie potrzebuje, bo nie mamy żadnych problemów i że brak sexu wynika z braku czasu i faktu, że jest dziecko. Super, tylko miliony ludzi mają dzieci, ale jakoś nikt z tego tytułu nie narzuca sobie celibatu do nie wiem...osiągnięcia przez dziecko pełnoletności? Jeśli chodzi o inne sposoby na zaspokajanie, to też nie sądzę, żeby mąż odczuwał taką kiedyś zapytany czy nie brakuje mu sexu powiedział, że brakuje, ale trudno (?!). Dodał, że nie jest już młodzieniaszkiem, żeby musiał to robić dzień w dzień - to też rozumiem, ale jest facetem świeżo po 40-tce, to nie jest kryzys męskości, to wiek tzw. drugiej młodości, facet w tym wieku nadal powinien być zainteresowany sexem, wiadomo, nie będzie chodził nabuzowany jak 20-latek, ale jakieś potrzeby wciąż ma. Mój mąż jest jakimś wyjątkiem. 6 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-02 15:06:53 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-02 15:09:37) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen jak wygląda dzień Twojego męża co robi według Ciebie oprócz zdalnej pracy w żyje i funkcjonuje na co dzień?Znowu niestety mi się skojarzyło to znaczy Twoja historia z inną historią na forum , zwłaszcza pewien okres waszych historii coś pewnie utożsamisz i zidentyfikujesz różnice też poznasz z w tym wątku co tam się stało jest smutne i w sumie tragiczne,ale u Ciebie nie musi tak nie - możesz wybrać coś innego. "Cichociemny na paralotni" 7 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-02 15:15:07 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Seks wydaje się pobocznym problemem w tym związku. Leży na całego bliskość i komunikacja. Bo przyczyny stanu rzeczy są do ustalenia w 10 minut, lecz gdy brakuje komunikacji i bliskości, to właśnie możliwa jest taka aktywna obrona przed wyjaśnieniem co jest grane, którą stosuje Twój mąż, tu dodać facet jest dorosły, Ty jesteś dorosła, siłą go nie zmusisz, albo się dostosujesz, albo mu podziękujesz. 8 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 15:22:31 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Hmm aktualnie jesteśmy w trakcie budowy domu, ale ja oprócz opieką nad dzieckiem zajmuję się też całą logistyką ekip budowlanych, załatwianiem materiałów, zgrywaniem wszystkiego do kupy, czytam i analizuje różne rozwiązania, żeby wybrać najlepsze rozwiązania do domu, bo mąż jak tłumaczy, nie ma na to czasu (pracuje). Tak więc aktualnie jego dzień wygląda tak, że wstaje rano i idzie do komputera, potem jak wstaje mały to ja się nim zajmuje, żeby jak najmniej przeszkadzal tatusiowi w pracy. Są dni, że trzeba czegoś dopilnować na budowie, wtedy mąż w trakcie pracy musi tam podjechać, robi szybkie zakupy i wraca do pracy lub też pracuje normalnie ciągiem do 16-17, a później trochę pobawi się z dzieckiem i w zasadzie już tylko sobie odpoczywa, chyba że znów musimy podjechać coś skontrolować na budowę, wtedy całą paczką jedziemy na działkę. Wieczorami kąpiemy dziecko, układamy je do snu i mój mąż albo musi jeszcze "popracować", albo siedzi na kanapie przed tv i się relaksuje. Sporadycznie od czasu do czasu wieczorami wychodzi jeszcze pobiegać, ale to są raczej rzadkie skoki aktywności. Nie sprząta w domu, nie gotuje. Po prostu pracuje i czasem robi zakupy. Tyle. 9 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 15:32:07 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?MagdaLena1111 wiem, że bliskość i komunikacja też u nas leży, dlatego ja piszę o całokształcie związku - kryzys na całego, ale jest zupełnie tak, jakbym tylko ja to widziała, jakby tylko mi to przeszkadzało i czuję się dodatkowo, jak zrzędliwa żona, bo usiłuję przekonać męża do naprawianie czegoś, co według niego jest bez zarzutu. Najgorsze jest to, że kiedy ja zaczynam wspominać o rozwodzie (żeby go nastraszyć chocby) to on uwaza, ze to zart, ale odgraza sie,ze wtedy zabierze dziecko i już przestaje być zabawnie. 10 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-02 15:51:10 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:MagdaLena1111 wiem, że bliskość i komunikacja też u nas leży, dlatego ja piszę o całokształcie związku - kryzys na całego, ale jest zupełnie tak, jakbym tylko ja to widziała, jakby tylko mi to przeszkadzało i czuję się dodatkowo, jak zrzędliwa żona, bo usiłuję przekonać męża do naprawianie czegoś, co według niego jest bez zarzutu. Najgorsze jest to, że kiedy ja zaczynam wspominać o rozwodzie (żeby go nastraszyć chocby) to on uwaza, ze to zart, ale odgraza sie,ze wtedy zabierze dziecko i już przestaje być Ty jeden szantaż i manipulację, on w odwecie kolejny szantaż i co, idź sama do psychoterapeuty, bo de facto, jak sama zauważyłaś, to Ty masz problem. Po prostu poukładaj się z sytuacją i znajdź najlepsze rozwiązanie dla siebie przy wsparciu kogoś, kto Ci pomoże przez to przejść. Tu nic się więcej zrobić nie da. 11 Odpowiedź przez ulle 2020-09-02 15:55:29 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego? 12 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-02 16:01:45 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Zaprzestań straszenia i szantaży bo on ma widocznie swoje haki na Ciebie uwiązał w jakiś sposób tu na forum ( przynajmniej w ostatnim czasie ) to faceci mają takie dylematy jak Ty kobiety też ale trochę typu historie nie kończą się niestety szczęśliwie,czasem jednak kończą poprzez rozstania spokojem jednej ze stron bo o drugiej niewiele wiadomo co robi..Jak masz się rozwodzić to się rozwiedź takie wzajemnie strachy na lachy to mordęga na określeniem będzie toksyczny związek oparty na przywiązaniu mąż żyje we własnym świecie z którego wychodzi bo czasem musi takie odnoszę ma sztandarowe argumenty - pracuje (świętość pracowitości), zajmuje się dzieckiem tata - (prawie) idealny,nie pije ,nie bije,siedzi w domu na doopie ,pozornie dla świętego spokoju i dla utrzymania swojego "alibi na życie", angażuje się w budowę domu,bo musi czasem .Nie masz za bardzo ruchu "Cichociemny na paralotni" 13 Odpowiedź przez Matylda18 2020-09-02 22:12:03 Matylda18 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-06-11 Posty: 202 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Znalazł sobie drugą mamusie.:), szczerze współczuję. 14 Odpowiedź przez Istotka6 2020-09-02 22:23:14 Istotka6 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-30 Posty: 2,140 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Hmm może zacznij o siebie dbać, chodzić na siłownię, seksownie się ubierać i przede wszystkim nie nalegac i nie poruszać tematu seksu, niech sam dojdzie do tego, że tego chce. Próbowałaś tego? Im ktoś bardziej chce, tym drugą stronę może to odniechecac, może to typ zdobywcy i to on ma zdobywać Cię więc nie dawaj się na tacy Nie ma rewolucji, jeśli nie ma buntu. 15 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 23:06:44 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Oczywiście, że próbowałam. Niestety jeszcze większe dbanie o siebie nie sprawia mężowi różnicy. Nie działają też na niego sztuczki typu zmysłowa bielizna etc. - nie lubi tego. Tak naprawdę co bym nie zrobiła i czego nie próbowała, to efekt zawsze jest ten sam, czyli nie dzieje się nic. Próbowałam zadziałać na jego wyobraźnię, rzuciłam mu kiedyś, że wciąż cieszę się powodzeniem, gdy wychodzę na ulicę, mężczyźni mnie zaczepiają, oglądają się za mną, ale jaka jest na to reakcja mojego małżonka (zamiast dumy, zazdrości, lub innej pozytywnie motywującej reakcji) on tylko potrafi powiedzieć, że tacy faceci to jakaś patologia, że to na bank jacyś chorzy zwyrole, bo normalny facet nie woła, nie gwiżdże i nie zaczepia kobiety na przy nim poczucie kobiecości, czuję się nieatrakcyjna, mało wartościowa, z każdym dniem mam mniejszą ochotę do życia, do wykonywania codziennych czynności, mam wrażenie, że popadam w jakąś depresję. 16 Odpowiedź przez zwyczajny gość 2020-09-02 23:51:49 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2020-09-02 23:55:53) zwyczajny gość Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-01 Posty: 1,755 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Hmmm, masz problem jaki zwykle spotyka połowę mężczyzn. Brak seksu w szczerej rozmowy problemu nie rozwiążesz.....gorzej, gdy druga strona nie chce na ten temat rozmawiać.....Przyczyny mogą być różne:- impotencja i urażona męskość. Do tego wstyd przed kompromitacją. Facetowi trudno się do tego przyznać i woli lawirować byle się nie powiedziec nowa znajomość internetowa i jakieś zauroczenie drugą kobietą. - platoniczna i niespełniona miłość do znajomej skoro nie ma czasu na skrywany homoseksualizm- choroba.....nadciśnienie, cukrzyca, zaburzenia hormonalne....i niektóre lekarstwa obniżające libido- wpływ pornografiiItp. żadanie czy awantury do niczego nie prowadzą.....powodują u faceta jedynie dodatkowy stres i odwrotny delikatna rozmowa, chwila szczerości.....może przynieść inaczej to albo trwanie w celibacie, albo kochanek na boku, albo rozwód.... 17 Odpowiedź przez 2020-09-03 06:56:45 Ostatnio edytowany przez (2020-09-03 06:57:40) Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? ulle napisał/a:Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego?Szczerze mowiac to gdyby partner raz zmusil mnie do seksu to juz nigdy nie mialabym ochoty. Zbrzydlby mi. Tez przyszlo mi do glowy cos podobnego do tego co napisalas. On moze sie brzydzic ciezarna i ciaza cala. Czy on byl przy porodzie?Jezeli nie byl to moze starczy, ze sobie wyobrazi Twoje genitalia po tym uratowac malzenstwo? Pogodzic sie z brakiem seksu. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 18 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 08:25:35 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 08:35:21) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:ulle napisał/a:Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego?Szczerze mowiac to gdyby partner raz zmusil mnie do seksu to juz nigdy nie mialabym ochoty. Zbrzydlby mi. Tez przyszlo mi do glowy cos podobnego do tego co napisalas. On moze sie brzydzic ciezarna i ciaza cala. Czy on byl przy porodzie?Jezeli nie byl to moze starczy, ze sobie wyobrazi Twoje genitalia po tym uratowac malzenstwo? Pogodzic sie z brakiem chyba rzeczywiście tylko pogodzenie się z taką sytuacją pozostało autorce, skoro chce ona uratować to małżeństwo. Mąż autorki, choćby nawet i na sile wmawiał w siebie, że żona pociąga go jako kobieta, to i tak nic nie wskóra, bo albo jest pociąg, albo go nie ma. On może cenić autorkę za różne jej zalety, lubić ja jako człowieka, szanować itd ale najwyraźniej ona zwyczajnie go nie pociąga jako kobieta. Dla niego nie jest po prostu seksowna. Autorko, super że o siebie dbasz, ale to i tak niczego nie zmieni. Twój mąż ma rację nazywając Twoich ulicznych adoratorów patologia. Rzeczywiście to muszą być prymitywy, bo żaden facet na poziomie nie będzie cmokał, gwizdał ani wykrzykiwał za kobieta idąc ulicą. Kiedyś tacy wołali " ej lala, bucik cię się rozwala" to żadna chlubą dla kobiety, żeby tak wołali za nią jest jeszcze gorzej, bo może ubierasz się i czeszesz tak, że wyglądasz jak, no nie wiem do jakiego typu kobiet cię porównać, żeby nie sprawić Ci niepotrzebnie przykrości, no ok daruje sobie porównywanie Cię do kogokolwiek. Skoro on nie jest zainteresowany wizyta u terapeuty czy seksuologa, to tak naprawdę odrzuca jedyna szansę walki o wasze małżeństwo. Oboje jesteście jeszcze stanowczo za młodzi na to, by godzić się na białe małżeństwo. Twój mąż, tak przynajmniej się domyślam, na razie nie myśli o zorganizowaniu sobie kochanki ani o rozwodzie, ponieważ w gruncie rzeczy szanuje Cię jako kobietę i matkę swojego dziecka i na pewno też zależy mu na tym, żeby dziecko miało ojca na co dzień. Stąd jego dalekosiężne plany związane z budową domu. Gdyby było inaczej, to już teraz byłby na wylocie, nie budowałby domu, nie wkładał kasy ani wysiłku w coś, co z góry skazywałby na klęskę. Tak więc wygląda na to, że on jest skłonny żyć w tak wyglądającym małżeństwie. Niestety Ty masz z tym problem i trudno Ci się dziwić. Nie zmuszaj swojego męża do seksu, nie szantażuj go, bo raz, że i tak nic Ci to nie da, a dwa zniechecisz go do tych spraw jeszcze bardziej. Niedawno był tu wątek kobiety, której mąż nie dawał spokojnie żyć, bo non stop nagabywał ja o seks, łapał za miejsca intymne w najmniej spodziewanym momencie, ślinił się na jej widok itd. Kobieta miała go serdecznie dość, postrzegała go jako oblecha i kompletnie straciła pociąg do tego człowieka. Szczerze mowiac, w ogóle jej się nie dziwię, bo typ erotomana gawędziarza czy oblapujacego jest po prostu obrzydliwy. Oczywiście nie twierdzę, że Ty jesteś jakąś erotomanką, ja nawiązuje tylko do tego, że za często i za wszelką cenę starasz się wymusić na swoim mężu zainteresowanie go sobą jako kobieta. Niestety to tak nie działa. Może idź najpierw sama do seksuologa i przedstaw swój problem. Seksuolog podpowie Ci w jaki sposób mogłabyś zachęcić męża, by następnym razem poszedł na wizytę razem z Tobą, nie wiem ale tak to sobie wyobrażam, że seksuolog on tego zacznie i może powoli coś zaczęłoby ruszac z miejsca?Inaczej czeka Cię konieczność znalezienia sobie kochanka (dla mnie masakra) albo rozwód ( też okropne rozwiązanie). 19 Odpowiedź przez Anemonne 2020-09-03 08:54:17 Anemonne 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-08 Posty: 10,422 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został ale co to znaczy, że ZMUSIŁAŚ go do seksu? Zdajesz sobie sprawę, że to był gwałt? Wyobraź sobie odwrotną sytuację: kobieta nie chce uprawiać seksu, ale partner zmusza ją i nie daje wyboru pod pretekstem jej "małżeńskiego obowiązku" zaspokojenia jego potrzeb. Nadal nic nie zgrzyta?Upewnię się więc raz jeszcze: zgwałciłaś swojego męża, po tym incydencie on stracił ochotę na współżycie z Tobą, a Ty się temu dziwisz, tak? 20 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 09:00:18 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Najprawdopodobniej konstrukcja seksualna męża jest taka jaka jest ,tu można coś jedynie naginać ,raczej nic autorce drogi wyjścia z problemu typu , znajdź sobie kochanka ,kiedy ma dziecko ,no nie powiem czym już się przestalem dziwić temu że ostatecznie tak wiele kobiet ląduje z kotem jako towarzyszem życia ,kiedy jedynak dorosnie i Może być piesek 21 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:01:19 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Anemonne napisał/a:Austen27 napisał/a:Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został ale co to znaczy, że ZMUSIŁAŚ go do seksu? Zdajesz sobie sprawę, że to był gwałt? Wyobraź sobie odwrotną sytuację: kobieta nie chce uprawiać seksu, ale partner zmusza ją i nie daje wyboru pod pretekstem jej "małżeńskiego obowiązku" zaspokojenia jego potrzeb. Nadal nic nie zgrzyta?Upewnię się więc raz jeszcze: zgwałciłaś swojego męża, po tym incydencie on stracił ochotę na współżycie z Tobą, a Ty się temu dziwisz, tak?Nie chciałam napisać jej aż tak dosadnie jak Ty, więc troszkę złagodziłam swoje posty, ale tak naprawdę myślę identycznie, jak Ty. 22 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:03:41 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Najprawdopodobniej konstrukcja seksualna męża jest taka jaka jest ,tu można coś jedynie naginać ,raczej nic autorce drogi wyjścia z problemu typu , znajdź sobie kochanka ,kiedy ma dziecko ,no nie powiem czym już się przestalem dziwić temu że ostatecznie tak wiele kobiet ląduje z kotem jako towarzyszem życia ,kiedy jedynak dorosnie i Może być piesekJak na razie, ja jestem właśnie na etapie kotkowym i bardzo to sobie cenię. 23 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 09:19:26 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺ 24 Odpowiedź przez 2020-09-03 09:26:18 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺Nic z tym nie robi? Przepraszam, a co ma robic czlowiek z zyciem takim jakie chce? Jak ktos zyje jak chce to nie musi nic z tym robic bo jakis koles na forum, nie pojmuje takiego trybu zycia. Troche pokory. Co do tego gwaltu sie zgadzam. Tez mnie to wcale nie dziwi i taka jest prawda. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 25 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:38:17 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 09:39:46) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:Kacper55 napisał/a:Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺Nic z tym nie robi? Przepraszam, a co ma robic czlowiek z zyciem takim jakie chce? Jak ktos zyje jak chce to nie musi nic z tym robic bo jakis koles na forum, nie pojmuje takiego trybu zycia. Troche pokory. Co do tego gwaltu sie zgadzam. Tez mnie to wcale nie dziwi i taka jest ma trochę racji, bo póki co żyje w myśl zasady, że jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma. Na razie mieszkam tylko z kotem i oczywiście lubię to swoje życie, ale nie ogranicza się ono przecież tylko do kota, chociaż mój kot to naprawdę super sublokator, a raczej domownik. Tak naprawdę to zaczyna mi się coś kroić w sprawach osobistych, ale wolę nie mówić, żeby nie zapeszyc. Kacper, pytałeś kiedyś o inteligencję emocjonalną. Nie odpowiedziałam Ci wtedy, bo jakoś mi umknęło ( sorry), ale chyba zgodzisz się ze mną, że autorka wątku za wiele jej nie posiada. 26 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 10:01:59 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ulle ,nie ten adres twego trzy dni po rozwodzie ,dla spokoju wewnętrznego ,bez orzekania o się z tego że ci się kroi wyjście z sytuacji zycia tylko z że się rozumiemy ,mimo oburzenia 27 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 10:50:56 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 10:53:33) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Ulle ,nie ten adres twego trzy dni po rozwodzie ,dla spokoju wewnętrznego ,bez orzekania o się z tego że ci się kroi wyjście z sytuacji zycia tylko z że się rozumiemy ,mimo oburzenia tak, rozumiem. Od trzech dni po wielkim PO? No to faktycznie daleko Ci teraz do rozważań na temat inteligencji emocjonalnej i innych tego typu dyskusji. Wiem, że jesteś bardzo wyksztalconym czlowiekiem, pracujesz na uczelni, ale niestety jak życie wiele razy pokazało, nawet nie wiem, jak bardzo inteligentny moglby być człowiek i żeby nie wiem, ile książek przeczytał, to przecież nijak nie przekłada się to na powodzenie w życiu osobistym, tzn często tak może zalozylbys swój wątek? Sama chętnie dowiedziałabym się, co stało się w Twoim życiu i być moze, umiałabym napisać Ci, jakie mam spostrzeżenia. Głowa do góry. Prędzej czy później, oby prędzej, wyjdziesz na prostą. 28 Odpowiedź przez Cyngli 2020-09-03 10:53:16 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?Proszę o powrót do tematu wątku. Miejscem na prywatne rozmowy są netkafejki, ew. skrzynki mailowe. 29 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 10:54:25 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Cyngli napisał/a:Proszę o powrót do tematu wątku. Miejscem na prywatne rozmowy są netkafejki, ew. skrzynki jasne. 30 Odpowiedź przez Chardonnay123 2020-09-03 11:03:45 Chardonnay123 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-04-12 Posty: 12 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Mialam podobny problem z moim ex mezem. Okazalo sie, ze uzaleznil sie od pornografii i wolal sam sie zaspokajac przed ekranem. To latwiejsze i nie wymaga fizycznego wysilku. 31 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-03 12:25:13 Ostatnio edytowany przez Austen27 (2020-09-03 12:26:00) Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to wszystko. 32 Odpowiedź przez lindros 2020-09-03 13:24:01 lindros Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-16 Posty: 51 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Może mąż ma problem z porno i samogwałtem?Siedziałem w tym szambie przez 15 lat, od 5 lat jestem czysty. Mam duża wiedzę nt temat, nie tylko z autopsji, ale także z tematycznego forum. 33 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-03 14:42:08 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-03 15:11:35) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? lindros napisał/a:Może mąż ma problem z porno i samogwałtem?To wysoce dnia ,"styl życia"męża Autorki sprzyja fantazjowaniu i rozwojowi obsesji natrętnych myśli,oraz rozładowywania napięcia masturbacją napięcia nie tylko seksualnego, ilość pracy którą wykonuje może być próbą tłumienia ewentualne staraniem się wyregulowania emocjiTylko że on nic nie ma zamiaru z tym zrobić tak jak Ty to zrobiłeś dla siebie,bo nie ma żadnej motywacji do zmiany ułożył się w takim życiu i trwa jeżeli ma problem z uzależnieniem od masturbacji porno nie jest do tego przed decydującą rozmową z mężem jeżeli już wszystkie sposoby wpływania na męża do psychologa po wsparcie ułożysz sobie to czego chcesz,możliwe że nabierzesz odwagi do działania,idź do prawnika poznaj swoje prawa i możliwości .Inaczej nic się samo nie zmieni i zamieszkacie w nowym domu coraz bardziej obcy pełni wzajemnych żalów urazów się z brakiem seksu uważam za obłędny i mało prawdopodobny pomysł do wykonania przez młodą sensualną fikcji zwanej małżeństwem za wszelką cenę też jest bez i pogodzić się to można i nie jest to specjalnie trudne z brakiem( choć super łatwe też nie jest) np słodyczy ,papierosów .U zdrowej dziewczyny która jest w dodatku w związku to jakiś mocno wydumany pomysł coś co ją przerośnie,bo co w zamian czym ma wyrównać i zrekompensować brak bliskości od męża którego jeszcze kocha i ,mniszką buddyjską raczej nie też polecić wibrator i zabawki różne ,ale na tym to ja się nie znam tzn jak skuteczne takie rozwiązanie może być dla teraz jest rozgoryczona i sfrustrowana, zafiksowana w tak zwanym" kanale seksu" co ma wpływ pewnie też jakiś na libido,dlatego psychoterapia może pomóc w regulacji i powrocie do równowagi w tej dziedzinie,nie jesteś nienormalna Autorko masz życiowe zawirowanie, natomiast terapia nie zlikwiduje naturalnej instynktownej potrzeby to praca ponad siły ,jakieś ćwiczenia siłowe mogą to wytłumiać okresami,ale co to za inaczej jest jak jest się singlem a przynajmniej może tak być, Kochanek,romans po początkowej euforii i zaspokojeniu zryje Ci Austen najprawdopodobniej psychikę, bo do romansy trza mieś albo stalowe szatkować duszę, oddzielać życia od siebie rodzinne i romans, albo nie mieć sumienia,lub być "nieudolnym moralnie". "Cichociemny na paralotni" 34 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 15:14:06 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Paslawek ,to jest jedna z lepszych twoich wypowiedzi tutaj ,chociaż cenie wszystkie .Jednak inercja w postępowaniu i zachowaniu ludzi w maszym społeczeństwie skłania mnie do stwierdzenia że twoje słowa to taki trochę groch o ścianę. 35 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-03 16:01:58 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-03 21:01:36) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Paslawek ,to jest jedna z lepszych twoich wypowiedzi tutaj ,chociaż cenie wszystkie .Jednak inercja w postępowaniu i zachowaniu ludzi w maszym społeczeństwie skłania mnie do stwierdzenia że twoje słowa to taki trochę groch o rację najczęściej pewnie tak jest po prostu - takie zdaję sobie sprawę z tego że nie jestem bogiem,Ty z kolei masz prawo i możesz być nieco przygaszony po rozwodzie,pamiętam inne Twoje wpisy w wątku Kubusia widać różnicę,tylko pewne rzeczy dobrze jest powiedzieć,mimo wszystko, i jaki będzie rezultat wpływu (np tego forum na kogokolwiek ) trudno przewidzieć,obstawiać co się stanie, za chwilę,może Autorka zniknie na lata,albo już nigdy się nie pojawi, a może nie .Nawet nie z próżności czy chęci pomądrzenia się, to warto wpływać, nie ważne co będzie tzn czy będzie nagroda za poradę ,czy nie będzie czy autorka się posłucha,czy nie posłucha. nigdy nic nie jest o tym to się sam na własnej skórze przekonałem nie połamaniec życiowy nie zasługuje na to żeby go nie jest takie ważne."Siły wyższe" są dziwne. "Cichociemny na paralotni" 36 Odpowiedź przez Cyngli 2020-09-03 18:21:50 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?To już druga ingerencja moderacji w tym wątku. Jeśli Kacper55 zechce założyć swój własny wątek, to sobie podyskutujecie o jego problemach, ale TEN wątek należy do kogoś innego. Ostatni raz proszę o zaprzestanie off-topowania. 37 Odpowiedź przez Pronome 2020-09-03 19:47:26 Pronome Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-24 Posty: 626 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Porno, internetowy romans, masturbacja - tu poszukaj odpowiedzi dlaczego Twoj maz odpłynął emocjonalnie i przestań sie zaręczać. Jeśli on nie bedzie chciał coś z tym zrobić, nie uratujesz sama w pojedynkę tego małżeństwa. 38 Odpowiedź przez Ela210 2020-09-03 20:15:00 Ela210 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: mirror... Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 18,091 Wiek: w pełnym rozkwicie :) Odp: Jak uratować to małżeństwo? Matylda mogla trafić..moze jakoś, wbrew Twoim intencjom ustawilaś sie do niego w pozycji matki? Ty dom budujesz, Ty decydujesz..Jak bylo wcześniej? Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom.? 39 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-03 20:34:48 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Odkąd zaszłam w ciążę mój mąż stopniowo tracił zainteresowanie moją osobą, coraz częściej szukał pretekstów i okazji do spotkań ze znajomymi z pracy, zamiast spędzać czas ze mną (dodam,że nie należy do osób szczególnie towarzyskich, jest raczej typem domatora).Jak dla mnie przyczyną takiego stanu rzeczy jest romans męża, który zaczął się na tych spotkaniach. Nagle stał się towarzyski, choć nigdy nie był napisał/a:Już sama nie wiem, czy ufać,ale od 3 miesięcy pracuje zdalnie z domu, więc wychodzi tylko na szybkie zakupy. Nie miałby kiedy mnie zdradzić. Wcześniej też raczej z biura jechał na zakupy i od razu wracał do domu, co prawda wracał późno, bo koło 18-19, ale taki ma tryb pracy. Nie widzę luki na zdradę. Na obcą babę też trzeba mieć czas, trzeba mieć z nią kontakt, przyjeżdżać na spontaniczne spotkania, to jest kawał logistyki, mojemu mężowi by się po prostu nie chciało w to ma romans w pracy więc za bardzo nie musiał się wysilać z kombinowaniem. Może teraz bardziej podczas pracy zdalnej ale i to do ogarnięcia. Widocznie on z tych, którzy zostają wierni duży zbieg okoliczności jak na przypadek. 40 Odpowiedź przez m4jkel 2020-09-03 23:20:10 m4jkel Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?Czytając ten wątek, też w pierwszym momencie pomyślałem o nałogowym porno i masturbacji, ale nie każdy facet z objawem braku zainteresowania seksem musi iść w tym kierunku. Wtedy przypomniała mi się szkoła rodzenia, w której padły ciekawe dla mnie informacje, a które być może, w jakiś sposób można by przełożyć na męża autorki. W USA zrobiono badania przyczyn rozwodów, w których powodem był brak seksu/zainteresowania partnera. Stwierdzono korelację z tymi mężczyznami, którzy byli w czasie porodu z żoną i widzieli całą akcję, a jeszcze gorzej, gdy patrzyli się bezpośrednio w srom, w czasie porodu. Wiadomo, że nie jest to przyjemny dla oka obraz, ale wtedy w ich psychice włączała się blokada na żony. Przestały być dla nich atrakcyjne, stracili pożądanie, bo wciąż mieli obraz porodu. Obraz kobiety zmęczonej, spoconej, obolałej, we krwi i w wodach płodowych etc. To przerastało ich psychikę, a też nie docierało do świadomości, że przez to stracili zainteresowanie seksem wobec ich partnerki. Dlatego uczulali nas w szkole, by broń boże nie zaglądać bezpośrednio w akcję, a trwać przy twarzy żony i pomagać w trudach porodu. Jeśli na sali był jakiś zbyt wrażliwy facet, to miał sobie całkowicie odpuścić poród i poczekać poza salą. Myśmy rozmawiali z żoną, że dam radę i dla mnie to były cudowne chwile, ale być może dla męża Autorki, jeśli był w trakcie porodu, nie bardzo. Nawet jeśli nie był, to mógł się zblokować psychicznie na to, co się działo przed porodem, brzuch, rozstępy i po porodzie, czyli połóg. Trudno ocenić jak sam się nie okreśłi, bo wierzyć mi się nie chce, że mając chętną kobietę zdrowy facet nie chciałby sobie poseksić. 41 Odpowiedź przez 2020-09-04 03:26:33 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to chyba nie wiesz co to gwalt jezeli myslisz, ze musisz kogos fizycznie zmusic do seksu. Gwalt to jest jak wiesz, ze ktos nie ma ochoty i nadal to robisz. Nie wazne czy przemoca czy inna metoda, nawet jak osoba nie walczy z Toba. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 42 Odpowiedź przez ulle 2020-09-04 06:17:49 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to w tym poście starasz się bardzo wygładzić opis Twojej sytuacji, jaki przedstawiała w pierwszym poście. Nie zgwalcilas go, bo nie walnęłas go patelnia w łeb, tego typu metod nie uzylas, jednak to był gwałt, gdyż wzbudzilas w nim mocne poczucie winy mówiąc do niego, sorry ale musisz, bo żona tez ma jakieś on zrozumiał, że fakt ma obowiązki małżeńskie i chcąc nie chcąc zmusił się do seksu z Tobą. Jednak to , co sobie wtedy pomyślał, to już inna sprawa. Nie pociagasz go seksualnie i na ten temat można mieć oczywiście kilka wyjaśniających tutaj tylko spekulujemy bazując na tym, co napisałaś. Nie znamy Cię przecież osobiście. Tak więc nie gniewaj się, bo każdy tutaj chce jak najlepiej. 43 Odpowiedź przez Ela210 2020-09-04 08:15:37 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-04 08:18:19) Ela210 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: mirror... Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 18,091 Wiek: w pełnym rozkwicie :) Odp: Jak uratować to małżeństwo? Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno niedojrzalego. Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom.? 44 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 08:47:21 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Ela210 napisał/a:Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno To było zarówno przed porodem, jak i przed tym kiedy brzuszek Autorce urósł. Tak jakby dowiedziawszy się, że zostanie ojcem chciał wykorzystać ostatnie chwile na imprezy z ludźmi z pracy bo potem tylko obowiązki. Tyle, że takie imprezy są niebezpieczne. W dodatku facet tuż po 40-stce, a to chyba najniebezpieczniejszy wiek jeśli chodzi o pokusy z zewnątrz. Jeżeli wcześniej w łóżku im się układało, a potem nagle on nie potrzebuje i odsuwa emocjonalnie, jednocześnie twierdząc, że problemu nie widzi a kryzys sobie Autorka wmawia, to dla mnie jak nic wygląda na to, że ma kogoś. Żeby ogarnąć coś na boku naprawdę nie trzeba nie wiadomo jakich umiejętności. Jeżeli tamta kobieta też ma rodzinę, to też nie ma zbyt wiele czasu. Wystarczy wybrać "na zakupy" lub "pobiegać". Tak apropos:Austen27 napisał/a: Wieczorami kąpiemy dziecko, układamy je do snu i mój mąż albo musi jeszcze "popracować", albo siedzi na kanapie przed tv i się relaksuje. Sporadycznie od czasu do czasu wieczorami wychodzi jeszcze pobiegać, ale to są raczej rzadkie skoki też, że to popracować, to filmy porno ale... jakoś nie pasuje mi to do tego przypadku. Co innego, gdyby Autorka sama go odsunęła bo dziecko ważniejsze, a tak przecież nie było. Austen27 napisał/a: jest facetem świeżo po 40-tce, to nie jest kryzys męskości, to wiek tzw. drugiej młodości, facet w tym wieku nadal powinien być zainteresowany sexem, wiadomo, nie będzie chodził nabuzowany jak 20-latek, ale jakieś potrzeby wciąż ma. Mój mąż jest jakimś chyba wyjątkiem nie jest tylko raczej tą swoją drugą młodość przeżywa... obym się myliła. 45 Odpowiedź przez 2020-09-04 09:07:32 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Nie ma co sie zastanawiac nad tym co jest jego powodem. Bo to nie ma najmniejszego znaczenia. Autorki sytuacji to nie rozwiazuje i nie rozwiaze. On nie chce i koniec. Na terapie tez nie chce. Pogodz sie z tym albo rozwiedz sie. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 46 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 10:08:14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 10:15:18) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a: W dodatku facet tuż po 40-stce, a to chyba najniebezpieczniejszy wiek jeśli chodzi o pokusy z najniebezpieczniejszy wiek u faceta to jest między 16 a 66 (umownie) rokiem życia Ela210 napisał/a:Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno też jest mający romans szybko opanowują sztukę kamuflażu i konspiracje tu inwencja jest mąż Autorki to się kojarzy z typem żonatego "starego kawalera" co się ożenił bo już czas i wypada,trzeba odhaczyć następny etap,wstyd być starym kawalerem,albo mu kazali i musiał, czyli takie męskie "małżeństwo tylko z rozsądku" możliwe że coś w sobie wzbudzał w okresie narzeczeństwa bo takie "aktorzenie", wczucie emocji na żądanie i potrzebę chwili z niby wiara/ w udawanie jest możliwe tylko że na krótką metę taki ,tu też się domyślam bo Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ? "Cichociemny na paralotni" 47 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 10:20:54 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a: Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ?No właśnie, nie wiadomo dokładnie jak to wcześniej wyglądało. Czy rzeczywiscie było to małżeństwo z rozsądku i jak już spełniło obowiązek (ciąża, dziecko), to ta sfera może nie istnieć. Wcale krótko ze sobą nie byli przed ciążą więc raczej gdyby było coś nie tak, to Austen by to zauważyła. Zakochanie, zakochaniem ale pożadania chyba nie da się udawać przez kilka lat (mówię tu o mężu). 48 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 10:51:16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 11:04:30) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:paslawek napisał/a: Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ?No właśnie, nie wiadomo dokładnie jak to wcześniej wyglądało. Czy rzeczywiscie było to małżeństwo z rozsądku i jak już spełniło obowiązek (ciąża, dziecko), to ta sfera może nie istnieć. Wcale krótko ze sobą nie byli przed ciążą więc raczej gdyby było coś nie tak, to Austen by to zauważyła. Zakochanie, zakochaniem ale pożadania chyba nie da się udawać przez kilka lat (mówię tu o mężu).Oni są 4 lata parą to bardzo krótko .Czy można udawać pożądanie np przez 3 lata dla mnie to nie do pomyślenia( przynajmniej teraz i od pewnego czasu) ,ale Rox wierz mi da mi się że znacznie częściej kobiety oskarża się o takie działanie,a kobiety częściej się przyznają do tego z tym żeby wytrzymać w takim układzie trzeba mieć odskocznie i stymulatory możliwość ucieczki w coś .Romans,kompulsywnie traktowane hobby ,nałogi rozwijają się w takich warunkach "znakomicie",albo marazm letarg no nie wiem taki półsen na chodzące ciało za życia budzi się tylko jak musi zachować to się skończy prędzej czy później, bo to takie "sztuczne "zmienianie myślenia i czucia nie ma podstawy i fundamentu w miłości to jest takie odtwarzanie marny 4 znany mi rozwiedziony facet ( taki co rozwiódł się jak podostawiał różne rzeczy, substancje, ale nie tylko substancje) jak trochę oprzytomnieje przyznaje że był w takim układzie z rozsądku dla alibi i pozoru że jest był normalny,oszukał sam siebie postawa wcale nie jest charakterystyczna tylko dla osób z problemami/nałogami, w sensie oni tego nie wymyślili nie mają na to się małpują a potem potrafią imitować całkiem przekonywająco ,mało tego potrafią nie raz sami się przekonać jak im tak wygodnie ale to wszystko do czasu i pewnego stopnia walnie z cała siłą kiedyś tam. "Cichociemny na paralotni" 49 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 11:16:12 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:Oni są 4 lata parą to bardzo krótko .Czy można udawać pożądanie np przez 3 lata dla mnie to nie do pomyślenia ,ale Rox wierz mi da mi się że znacznie częściej kobiety oskarża się o takie działanie,a kobiety częściej się przyznają do tego z tym żeby wytrzymać w takim układzie trzeba mieć odskocznie i stymulatory możliwość ucieczki w coś .I krótko i długo ale może rzeczywiscie ten trop jest słuszny. Możliwe, że odpowiedź leży w przeszłości małżonka czy rzeczywiście dobijając 40-stki miał parcie na małżeństwo więc udawał (albo Austen nie zauważała niepokojących sygnałów), a jak pojawiła ciąża po prostu odpuścił bo jak dla niego wszystko jest ok. Ma młodszą, ładną żonę, zdrowe dziecko, dom budują - rodzina niemal idealna. 1,5 roku znajomości przed ślubem, 2,5 przed narodzinami dziecka to rzeczywiście niewiele, szczególnie w tym wieku, kiedy facet ma połowę dorosłego życia za sobą. Z drugiej str ja ze swoim jestem też zaraz 1,5 roku i wydaje mi się, ze znam go na wylot z 20l ale jak sam wiesz, przez ten czas różne rzeczy wychodziły i nie wiem czy jeszcze jakiś trup z szafy nie wylezie, choć wydaje mi się, że sprawdziłam wszystkie zakamarki. Nie zmienia to jednak faktu, ze miłość czy też stan zakochania sprawia, że przymykamy oczy na pewne rzeczy, tracimy czujność, widzimy rzeczywistość w różowych barwach. Także ręki za niego uciąć bym nie dała 50 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 12:14:31 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego kosztów. 51 Odpowiedź przez Netania 2020-09-04 13:25:23 Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?AUSTEN napisałam Ci maila. Odpisz, jeśli będziesz chciała. Pozdrawiam 52 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 13:53:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 14:14:09) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego słynne "nie można mieć wszystkiego"Magdo w praktyce to zależy na kogo Austen ( można poteoretyzować puścić wodze wyobraźni)trafi , na jakiego terapeutę,podejście do klienta i w jakim nurcie (oczywiście można też zmienić jak terapia nie odpowiada nie przynosi trwałej poprawy i ulgi, uwolnienia od cierpienia) Jeden zaleci zasugeruje odejście,szukanie szczęścia w sobie, być może poleci nawet jogę medytacje doraźnie sport,rozwijanie pasji w hobby,drugi zaleci lekką ręką romans na boku, seks bez miłości i zobowiązań, potem terapia będzie polegać na wachlowaniu gazetą Autorki ,relatywizowaniu moralności,etyki,racjonalizowanie to kij co ma dwa końce i pracą nad niby odpuszczaniem sobie skrupułów, wyrzutów sumienia, "neutralizacji" poczucia winy coś jak notoryczna "spowiedź" , jak ta faktycznie znajdzie sobie zastępstwo do seksu i bliskości , a jeszcze inny zaleci poradzi "nie pogodzenie się" czyli "walkę" o związek to co Austen już przerabiała bezskuteczne,wszelkie metody wpływania na męża rożne "tańce na rurze",przebieranie się, wabienie, uwodzenie,rzucanie uroków. Czyli wariant z pozostaniem w małżeństwie będzie tylko znowu szukaniem paliwa do życia z kimś kto nie wiadomo czy kocha i niema jak tego zweryfikować tak do końca .Takich znachorów duszy Austen znajdzie na pewno i może przez jakiś czas nawet uzależnić się od terapii tkwić w błogostanie bez głębszej świadomości siebie .To też ciężar straszliwy wymóg bycia doskonałym z cudaczną "bezwarunkowością" w związku który jest z definicji oczywistą więzią na wielu poziomach i wzajemność ma wpisaną naturalnie."Białe małżeństwo" na etapie życia Austen i próby ułożenia się,przetrwania w tym "tworze" to przysłowiowe Himalaje zbyt wielki ciężar .Zapominamy o tym że Autorka prawdopodobnie ma również kobiecą, ludzką, przyrodzoną naturalnie potrzebą dawania miłości, ,bliskości to nie do pominięcia, a adresat ma w nosie jakiekolwiek potrzeby Autorki .Miłość do dziecka też może być zagrożona w takim układzie. Wypracować w ten sposób można tymczasowo tylko cieniutką "strefę komfortu" ,powierzchowne i płytkie,w gruncie rzeczy zależne ( od strasznych pierdół ) poczucie bezpieczeństwa, szukając jakiejś (lichej ) równowagi na zdaniem to niezdrowe podejście, leczenie życiu miewa to psychosomatyczne poważne konsekwencje mimo takiej doraźnej terapii np zespół Kehrera oraz inne dolegliwości ukryte i lekceważone, bardzo niebezpieczna sprawa, ale życie takie jest napisał/a:AUSTEN napisałam Ci maila. Odpisz, jeśli będziesz chciała. PozdrawiamAusten jak naprawdę chcesz rozwiązać swój problem a nie tylko spuścić parę i poużalać się, to pogadaj z Netanią, w samą porę się pojawiła ściągnięta telepatycznie, jej historia jest też bardzo podobna do Twojej, a jej przypadek odkąd jestem na forum po prostu w takich sytuacja przychodzi na myśl . "Cichociemny na paralotni" 53 Odpowiedź przez Netania 2020-09-04 14:11:56 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-09-04 14:13:08) Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego słynne "nie można mieć wszystkiego"Magdo w praktyce to zależy na kogo Austen ( można poteoretyzować puścić wodze wyobraźni)trafi , na jakiego terapeutę,podejście do klienta i w jakim nurcie (oczywiście można też zmienić jak terapia nie odpowiada nie przynosi trwałej poprawy i ulgi, uwolnienia od cierpienia) Jeden zaleci zasugeruje odejście,szukanie szczęścia w sobie, być może poleci nawet jogę medytacje doraźnie sport,rozwijanie pasji w hobby,drugi zaleci lekką ręką romans na boku, seks bez miłości i zobowiązań, potem terapia będzie polegać na wachlowaniu gazetą Autorki ,relatywizowaniu moralności,etyki,racjonalizowanie to kij co ma dwa końce i pracą nad niby odpuszczaniem sobie skrupułów, wyrzutów sumienia, "neutralizacji" poczucia winy coś jak notoryczna "spowiedź" , jak ta faktycznie znajdzie sobie zastępstwo do seksu i bliskości , a jeszcze inny zaleci poradzi "nie pogodzenie się" czyli "walkę" o związek to co Austen już przerabiała bezskuteczne,wszelkie metody wpływania na męża rożne "tańce na rurze",przebieranie się, wabienie, uwodzenie,rzucanie uroków. Czyli wariant z pozostaniem w małżeństwie będzie tylko znowu szukaniem paliwa do życia z kimś kto nie wiadomo czy kocha i niema jak tego zweryfikować tak do końca .Takich znachorów duszy Austen znajdzie na pewno i może przez jakiś czas nawet uzależnić się od terapii tkwić w błogostanie bez głębszej świadomości siebie .To też ciężar straszliwy wymóg bycia doskonałym z cudaczną "bezwarunkowością" w związku który jest z definicji oczywistą więzią na wielu poziomach i wzajemność ma wpisaną naturalnie."Białe małżeństwo" na etapie życia Austen i próby ułożenia się,przetrwania w tym "tworze" to przysłowiowe Himalaje zbyt wielki ciężar .Zapominamy o tym że Autorka prawdopodobnie ma również kobiecą, ludzką, przyrodzoną naturalnie potrzebą dawania miłości, ,bliskości to nie do pominięcia, a adresat ma w nosie jakiekolwiek potrzeby Autorki .Miłość do dziecka też może być zagrożona w takim układzie. Wypracować w ten sposób można tymczasowo tylko cieniutką "strefę komfortu" ,powierzchowne i płytkie,w gruncie rzeczy zależne ( od strasznych pierdół ) poczucie bezpieczeństwa, szukając jakiejś (lichej ) równowagi na zdaniem to niezdrowe podejście, leczenie przyczyn i życiu miewa to psychosomatyczne poważne konsekwencje mimo takiej doraźnej terapii np zespół Kehrera oraz inne dolegliwości ukryte i lekceważone, bardzo niebezpieczna sprawa, ale życie takie jest może napiszę jak wygląda naście lat "takiego"małżeństwa. Myślałam... pewnie mu się nie podobam, bo jestem za gruba. Cycki mam za duże, tyłek nie moim przypadku - zarzynanie się z wszelkimi możliwymi bardziej i mniej sławnymi trenerkami fitness, zyliardy diet, noce przeryczane w poduszkę, wieczne żebry, tulenie się do kawałka skały, która w teorii powinna być ci najbliższą osobą na tej planecie. Żebry. Rzucony z łaski raz na rok seks - i wierz mi, Austen - wiem doskonale co masz na myśli pisząc o "gwałcie". Znowu żebry, pindrzenie się, chudnięcie- które on RAZ zauważa przy znajomych. Zauważa, co nie znaczy, że w kwestii seksu cokolwiek się zmienia. Żebry, żebry o seks, o przytulenie, o buziaka. W lustrze widzę siebie jako potwora w ludzkiej skórze, obmierzłą, paskudną istotę, której własny mąż nie chce tykać. Żebry. Z łózka zwiewa o rano. Niby spać mu się nie chce. Kladzie się o - bo śpiący. Przed snem sesja biegowa. Na seks jest za stary. Ale ultramaratony górskie zasuwa na lekkiej zadyszce. Maraton? Pikuś. Na seks jest ZA STARY. Człowiek 40 letni. Żebry, wieczne żebry. Upokorzenie, smutek, żal, wieczne przygnębienie. Terapia? Po co. Seks inicjuje 2 razy. DWA. W noc poślubną, i jak chciał drugie dziecko. Bo kuzynka w drugą ciążę zaszła. Więc on też chciał drugie. Żebry bez końca. Rozmowy do obrzygu. Aż zamilkłam. Najdlużej nie uprawiałam seksu z mężem - prawie 4 lata. A tak to raz w roku laskawie po miesiącach żebrania się zgadzał. Pod koniec zaliczyłam romans. Nie polecam. To jak wejście z deszczu pod rynnę. Fajnie jest na chwilkę. Niedługo będę 2 lata po rozwodzie. Szarpię się z nieco zrytym przez małzeństwo i romans berecikiem, ale wierzę, że w koncu będzie lepiej. Sądzę, że jestem lepszą mamą niż byłam. Woele frustracji mniej lub bardziej świadomie przerzucałam ma dziecko. Ech... 54 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 14:13:59 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-09-04 14:15:37) MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo?pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany standard. 55 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-04 14:16:30 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Paslawek, może być coś w tym, co napisałeś. Czasem sama mam wrażenie, jakby mój mąż mnie po prostu wcześniej zwiódł, oszukał, mówił co chciałam usłyszeć, żeby doprowadzić do ślubu i założyć rodzinę (bo właśnie był już czas, bo rodzina naciskała, bo miał dość pytań z zewnątrz, a kiedy? a czemu? etc.). Mój mąż wcześniej miał tylko dwa poważne związki, z czego w jednym był o krok od ślubu,ale nigdy za bardzo nie chciał o nich opowiadać. Ogólnie zawsze ilekroć usiłowałam wypytać go o jego przeszłość, byłe partnerki, o dzieciństwo, relacje w domu, relacje z rodzicami - to zawsze się denerwował, szybko ucinał rozmowę, rzucał że mam przestać go cisnąć, bo on nie lubi wywlekać przeszłości i takie tam, wiec na dobrą sprawę, im dalej w las, tym ja bardziej czułam,że tak naprawdę nie znam swojego męża. Nie wiem, co lubi w łożku ani poza nim, nie wiem, jak wyglądało jego dzieciństwo i relacje z poszczególnymi członkami rodziny, nie wiem wielu rzeczy, o których ludzie normalnie ze sobą rozmawiają, bo w ten właśnie sposób przecież się poznają, uczą się siebie wzajemnie, poznają swoje granice bezwzględne, swoje pasje, przyjemności. W tym kryje się wszystko, a mój mąż ma bardzo wiele zachowań i blokad, które mnie zaskakują - najczęściej wychodzi to przypadkiem, bo oczywiście sam nigdy mnie o tym nie uprzedził. I nagle ten fantastyczny, dojrzały, opanowany, cierpliwy, stateczny mężczyzna zmienia się w obcego mi człowieka, o którym nic nie wiem, a jak nic nie wiem, to jak mam z nim dłużej żyć pod jednym dachem i wychowywać nasze dziecko?Co do terapii, nie do końca ufam tego typu metodom, bo sama w życiu uczęszczałam na terapie dwukrotnie, ale niestety nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. Najprawdopodobniej nie dopraliśmy się z terapeutą, źle dobrana metoda etc. Nie mam jednak już kompletnie pomysłu, jak sama mogłabym dotrzeć do męża i przebić się przez mur, który między nami postawił, dlatego liczyłam, że pomoc wyszkolonego w tym zakresie człowieka mogłabym coś dać. 56 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 14:32:28 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą "Cichociemny na paralotni" 57 Odpowiedź przez ra-sowa 2020-09-04 14:41:36 ra-sowa Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-21 Posty: 57 Odp: Jak uratować to małżeństwo? a ja tak trochę obok tematu, ale w sumie może Autorce pomoże: skąd u facetów ta niechęć czy wręcz strach przed rozmową? Mój znajomy twierdz, że przeciętny facet to tchórz i niestety przyznaję mu rację...Jak można zbudować cokolwiek gdy tylko jedna strona widzi problem? Zakładam, że druga tylko udaje, że nie widzi, jak w tym przypadku gdzie brak sexu jest faktem a zainteresowani się przecież na to nie umawiali. Austen Twój mąż pewnie myśli że idzie po linii najmniejszego oporu ignorując Twoje obawy, w głowie sobie tłumacząc, że nie chce Cię urazić. G... prawda! Nie ma gorszego sposobu na urażenie/obrażenie jak właśnie lekceważenie. Każda kłótnia, choćby z rzucaniem talerzami lepsza jest od tego. Powiedz Austen jeszcze czy ta oziębłość jest tylko na poziomie łóżkowym? Czy może jest czuły, przytula i głaszcze, stosuje zdrobnienia w życiu codziennym? Czy martwi się o Ciebie jak jesteś zmęczona/chora/smutna? I czy Ty w ogóle czujesz się kochana? Bo nie wiem czy tu jest robota dla seksuologa (on)/ terapeuty (razem)/ czy prawnika (Ty sama...) 58 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 15:03:51 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to obojętnie. 59 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 15:39:22 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 15:40:43) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to jest jak napisałaś u przeważającej większości osób, która trafia na forum albo trafia na którąś z form terapii ,grup wsparcia np dla osób współuzależnionych, współzależnych czy uzależnionych od emocji czy uzależnionych od drugiej pewno jest tak bardzo często na samym początku i Ty i ja i wielu użytkowników zna wiele takich wątków gdzie przede wszystkim głównie chodzi o to i porady żeby tak się zmienić żeby on się zmienił,poużalać,znaleźć sposób dotarcia przełamania, wpływania na różne sposoby , potem różnie bywa albo wątek kończy się po jednej dwóch stronach albo później po różnych przygodach, wzlotach i upadkach mamy do czynienia ze zwycięstwem i z taką Tonią80,Netanią,Marvie, oczywiście nie koniec własnego życia to początek panowania nad tak czy inaczej ma dziwną właściwość rodzenia się w bólach . "Cichociemny na paralotni" 60 Odpowiedź przez ra-sowa 2020-09-04 15:53:49 ra-sowa Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-21 Posty: 57 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Masz rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to jest jak napisałaś u przeważającej większości osób, która trafia na forum albo trafia na którąś z form terapii ,grup wsparcia np dla osób współuzależnionych, współzależnych czy uzależnionych od emocji czy uzależnionych od drugiej pewno jest tak bardzo często na samym początku i Ty i ja i wielu użytkowników zna wiele takich wątków gdzie przede wszystkim głównie chodzi o to i porady żeby tak się zmienić żeby on się zmienił,poużalać,znaleźć sposób dotarcia przełamania, wpływania na różne sposoby , potem różnie bywa albo wątek kończy się po jednej dwóch stronach albo później po różnych przygodach, wzlotach i upadkach mamy do czynienia ze zwycięstwem i z taką Tonią80,Netanią,Marvie, oczywiście nie koniec własnego życia to początek panowania nad tak czy inaczej ma dziwną właściwość rodzenia się w bólach .Ale nie zapominajcie, że Autorka podjęła szereg prób dotarcia do sedna problemu. Mąż nie współpracuje tylko wyśmiewa jej obawy, dlatego przyszła tutaj. Zgadzam się, że szantaż i straszenie rozwodem są dziecinne i raczej nie zdadzą się na nic, ale skoro dojrzałe metody nie skutkują to się człowiek w desperacji łapie się różnych metod. Nie każdy jest na tym poziomie rozwoju osobistego by widzieć rozwiązanie zaraz po dostrzeżeniu problemu. Czasem mamy w głowie odpowiedzi na swoje wątpliwości, ale są one na tyle przykre, że nie chcemy ich słuchać. Bo kto otwarcie powie sobie: nie pociągam męża/on mnie zdradza/nie kocha. Szukamy odpowiedzi na zewnątrz, ale ostateczne decyzje i ich konsekwencje ponosimy samiPlus dla niej że w przeciwieństwie do męża próbuje.

Witam Jesteśmy ponad 20 lat po ślubie. Dwójka dzieci, jedno dorosłe drugie 12 lat. Małżeństwo z rozsądku i konieczności, co było robić. Pochodzimy z dwóch różnych rodzin, w obu nie
Jeśli przestałeś się wahać, jeśli postanowiłeś podjąć ciężki trud ratowania związku, jeśli uwierzyłeś, że masz w sobie dość siły, by zmienić swoje życie - co teraz? Starogrecka mądrość podpowiada: "Wejrzyj w siebie głębiej i poradź się duszy". Cenna jest też sugestia Elisabeth Kübler-Ross: "Naucz się wsłuchiwać w swoją wewnętrzną ciszę; pamiętaj też, że wszystko w życiu ma sens". Pamiętaj również, że to, co masz teraz robić, jest sprawą wyłącznie twoją, decydujesz w niej sam i robisz to dla siebie. Ciało człowieka nieustannie pracuje - serce bije, płuca oddychają, oczy patrzą, uszy słyszą, pomalutku rosną włosy. Mechanizm ciała działa sam, żadnej z tych funkcji nie trzeba uruchamiać. Kiedy dojdzie do choroby somatycznej, stosuje się odpowiednią kurację, ale i ona odbywa się poza naszą wolą: złamana kość się zrasta, uszkodzony organ zdrowieje, jeśli tylko jakimś działaniem nie pokrzyżujemy leczenia. Potrzebą duszy człowieka czy też jego psychiki jest zgoda i spokój. Jeśli więc żyjesz w związku małżeńskim czy innym związku partnerskim, jego charakter emocjonalny jest równie istotny, jak aspekt fizyczny, materialny czy prawny. O stan związku trzeba nieustannie, troskliwie i odpowiedzialnie dbać, podobnie jak o zdrowie fizyczne i materialne środki do życia. W pielęgnację związku, a zwłaszcza w odtwarzanie nadwątlonej więzi, należy zaangażować całą swą pozytywną energię, przede wszystkim zaś obecne w każdym człowieku naturalne pragnienie zgody i pojednania. Johnsonowie, małżeństwo od siedmiu lat, oboje po trzydziestce, tworzyli burzliwy związek. Życie w małżeństwie nie odpowiadało ich oczekiwaniom. Doszli w końcu wspólnie do wniosku, że obojgu zbyt mało na sobie zależy, by małżeństwo miało trwać dalej. Pochodzili z rozbitych rodzin, zatem rozwód wydawał im się realnym, łatwym do przyjęcia rozwiązaniem. Każde z nich wynajęło adwokata i już zanim rozpoczął się proces, wydali razem na honoraria dla swych prawników ponad masę pieniędzy. Podczas wstępnej rozprawy sędzia zalecił małżonkom poddać się - przez co najmniej sześć tygodni - odpowiedniej terapii i odroczył do tego czasu proces. Wtedy właśnie trafili do mnie, pytając, co mają robić. Oboje Johnsonowie byli emocjonalnie zranieni, zaskorupiali w gniewie. Z pewnym ociąganiem wspomnieli, że mają troje dzieci. Żona ze złością i łzami w oczach, ale i z akcentem uroczystego patosu, zdjęła z palca obrączkę i rzuciła ją mężowi na znak, że małżeństwo jest zerwane. Powiedziała mi, że mąż w cztery tygodnie po narodzinach ich trzeciego dziecka wyprowadził się od niej do swego dawnego przyjaciela, gdzie zaczął prowadzić życie kawalera. Oboje patrzyli na siebie z pogardą. Nic nie wskazywało na to, żeby w którymś z nich mogło obudzić się pragnienie pojednania. "Jakie macie państwo oczekiwania?" - spytałem. Dłuższą chwilę nie odpowiadali, w końcu żona odezwała się: "Zostawił mnie z trójką dzieci, obraca się teraz wśród swoich przyjaciół. Zupełnie nie poczuwa się do obowiązków ojca czy męża". "Przesyłam ci pieniądze, prawda?" "To możesz sobie darować. Dzieci potrzebują ojca". "Odszedłem, bo nigdy nie czułem się doceniany". "Bzdura. Mam troje dzieci i chodzę do pracy. Czego więcej chcesz ode mnie?" "Seksu!" - wykrzyknął gniewnie. Ich spór robił się coraz gwałtowniejszy, sypały się obraźliwe słowa, uznałem więc, że muszę przerwać tę scenę. Powiedziałem: "To nie ring bokserski. Taka wymiana ciosów do niczego nie prowadzi". "Bez przerwy tak z sobą walczymy" - odparła żona. "Zdecydowaliśmy już. Najlepszym sposobem jest rozwód" - dodał twardo mąż. "To ty zdecydowałeś. Ja nie chcę rozwodu" - powiedziała żona. "Jeśli państwo pozwolicie, pomogę wam podjąć decyzję" - zaproponowałem. "Czuję, że już jest za późno" - odrzekła żona, wyraźnie załamana. "Nasz ślub był pomyłką, nie pasujemy do siebie" - dorzucił Johnson. "Gdybyście państwo nie mieli dzieci, rozwód byłby łatwiejszy" - wtrąciłem się. "Zastanówcie się jednak, jak spojrzycie im w oczy, zawiadamiając, że rozbijacie rodzinę, że radykalnym cięciem odmieniacie strukturę ich świata i odtąd w ich życiu już nigdy, nawet przez jeden dzień, nie będzie tak jak dawniej. Muszę przy tym powiedzieć, że odnosicie się państwo do siebie w sposób nieodpowiedzialny". Zobaczyłem, jak twarz Johnsona czerwienieje z gniewu. Pojęcie "odpowiedzialność" musiało poruszyć w nim czułą strunę. Jego żona przyglądała mu się wielkimi ze zdziwienia oczami. "Dam jej wszystko, czego sobie życzy. Mam tego dość". "Życzę sobie jednego: żebyś wrócił". "Nie kocham cię już". "Nie wiesz, co ja czuję!" "Nic mnie to nie obchodzi". "A co z dziećmi?" - rozpłakała się. Jest naturalnym odruchem wszystkich rodziców, że, o ile tylko jest to w ich mocy, starają się oszczędzić dzieciom cierpienia. Kiedy Johnsonowie powiedzieli swoim dzieciom o perspektywie rozwodu, dwoje starszych rozpłakało się i nie mogły się uspokoić. Płakały rozpaczliwie, aż pod oczami zrobiły się im sińce, pobladłe buzie ściągnęło przeczucie nieszczęścia. Pytały nieustannie: "Mamo, czemu? Tato, czemu? Nie rozwódźcie się, zróbcie coś!" Kiedy Johnsonowie o tym opowiadali, przyglądałem się uważnie ich twarzom i w pewnym momencie poczułem, że odnajduję nadzieję na przyszłość ich związku. Byli wstrząśnięci reakcją dzieci i zaniepokojeni ich sytuacją. Pomyślałem, że to małżeństwo dałoby się uratować, gdybym zdołał dwojgu siedzących przede mną ludzi uświadomić, że nie brakuje im do wspólnego szczęścia tak wiele - głównie szacunku dla siebie nawzajem i odpowiedzialności za rodzinę, którą stworzyli. Na szóstym spotkaniu, kiedy wywiązali się już z nałożonego przez sąd zobowiązania, spytali, czy mogliby przedłużyć terapię o kilka następnych sesji. "Przecież po to tu jestem" - odrzekłem z uśmiechem. Gdy notowałem w zeszycie termin następnego spotkania, przemknęło mi przez głowę zdanie wypowiedziane przez Richarda Taylora: "Małżonków trzyma w związku nie tylko miłość, ale i wiele innych rzeczy; te inne czasem wystarczają, kiedy miłość wygaśnie, albo zostanie z niej tylko ślad". Na jednym z następnych spotkań poprosiłem Johnsonów, żeby zrelacjonowali, jak wyglądało ich małżeństwo po przyjściu na świat trzeciego dziecka. Jak mi powiedzieli, zgodzili się wtedy ze sobą, że połóg i opieka nad noworodkiem nie pozwalały im na wiele wzajemnej czułości i romantyzmu. W miarę, jak przybywało codziennych trudów, emocjonalnie się od siebie oddalali. Fizycznie byli sobie bliscy - spali w jednym łóżku, razem jedli obiad i oglądali telewizję, prowadzili jakieś rozmowy - ale przestali się rozumieć. Miewali stosunki seksualne, jednak nie przeżywali już miłości. Powoli weszli w stan wzajemnej chłodnej izolacji od siebie, czuli złość i samotność. Role rodziców wypełniali także z oporami. W toku terapii małżeńskiej Johnsonowie stopniowo dojrzeli do tego, by dostrzec pozytywny potencjał, istniejący w nich i w ich związku. Pojęli, że aby nie dopuścić do wzajemnego osamotnienia emocjonalnego, szybko niszczącego związek, muszą dzielić się ze sobą uczuciami i myślami - że jest to forma odpowiedzialności partnerów za wspólnie stworzony związek. Krok po kroku uczyli się rozwiązywać drobne nieporozumienia, nim urosły do rangi poważnych konfliktów, i zaczynali nawzajem tolerować swoje odmienne poglądy. Przy każdym niemal spotkaniu z Johnsonami dialog oscylował wokół stanu emocjonalnego dzieci. Stopniowo sobie uświadamiali, jaki wpływ miało na dzieci zakłócenie ich interakcji: zapragnęli wówczas zbliżyć się do dzieci i nadrobić rodzicielskie zaległości. Jednocześnie postanowili spędzać razem wszystkie piątkowe wieczory, próbując pielęgnować w tym czasie swą miłość i rozmawiać o niej. Od tamtej pory minęło pięć lat, a Johnsonowie nadal są razem. Kiedy twój związek przeżywa kryzys, nie znaczy to bynajmniej, że jest już martwy i trzeba z nim skończyć; prawdopodobnie ma wszelkie szanse, by, odbudowany, odzyskał dawną świeżość. Owszem, potrzeba zmiany jego charakteru - powinien to być związek bez wrogości i wzajemnego odrzucania się, nie przynoszący doznań, które wywołały cierpienie i alienację. Zasługujesz na taki związek. Jeśli postarasz się być wrażliwy na potrzeby partnera, twój związek odrodzi się z popiołów właśnie w takiej pożądanej postaci, o jakiej tu mówimy. Inne małżeństwa rozpadają się, ale w twoje może wstąpić nowe życie, bo powiedziałeś "tak". Wiecej w książce: ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW - Peter M. Kalellis
Strona główna; Psychologia; Zdrowie psychiczne; Jak pomóc związkowi, uratować małżeństwo? [Porada eksperta] Poślubię cię sobie na wieki, poślubię cię sobie w sprawiedliwości i prawie, w dobroci i miłosierdziu. Poślubię cię sobie w wierności i poznasz Pana. Oz 2, 21-22 Emily, żona Jake’a od 12 lat: „Jestem wykończona. Mam wrażenie, że próbowałam już wszystkiego. Niezależnie od tego, co zrobię, on i tak mnie odtrąca. Nie chcę rozwodu, ale przecież nie mogę zmusić go do miłości. Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej po prostu go zostawić”. Michael, mąż Elise od 17 lat: „Wszystko, co robię, jest nie tak. Moja żona czepia się mnie na każdym kroku. Walczymy dosłownie o wszystko. Wiem, że małżeństwo nie jest łatwą drogą, ale to niemożliwe, żeby miało być aż tak trudno. Nie potrafię skupić się w pracy. Źle sypiam. Moje małżeństwo mnie dobija”. Amy, żona Stephena od 8 lat: „Próbowałam już wszystkiego. Ale nic nie działa. Chodziliśmy na terapię. Rozmawialiśmy z naszym proboszczem. Próbowałam ignorować całą tę sytuację, walczyłam z nim, odpuszczałam sobie. Przecież nie jestem beznadziejna. Przyjaciele mówią, że to, co się dzieje w naszym małżeństwie, nie jest normalne. Może po prostu do siebie nie pasujemy. Nie chcę jednak się rozwodzić. Nasze dzieci byłyby nieszczęśliwe… musiałabym zaczynać wszystko od początku… To nie wchodzi w rachubę! Ale nie mogę dłużej tak żyć”. Czy nie brzmi to znajomo? Jeśli tak, mam dla ciebie dobrą wiadomość: Jest nadzieja. Można uratować wasze małżeństwo, nawet jeśli współmałżonek nie ma ochoty się w to angażować. Ta książka mówi nie tylko o tym, jak ocalić wasze małżeństwo, ale także jak je zmienić. W kolejnych rozdziałach opowiem o prostych działaniach, które uzdrowią waszą relację oraz pozwolą przyswoić nawyki przyjazne małżeństwu. Dzięki nim nauczysz się skutecznie rozwiązywać konflikty, zaczniesz jeszcze bardziej troszczyć się o współmałżonka, stworzysz atmosferę miłości, za którą tak tęsknisz, i rozpalisz namiętność, o jakiej zawsze marzyliście. Będę korzystać zarówno z uznanych naukowo metod, jak i ze skarbca naszej chrześcijańskiej tradycji. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci uzdrowić wasze małżeństwo oraz zainspiruje do tego, żeby coraz bardziej kochać współmałżonka oraz Boga, który was połączył. Co wpływa na małżeńskie szczęście? Nie chcę cię okłamywać. Jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, musisz podjąć pewien trud. To nie stanie się samoistnie. Ale – jak żartuje mój znajomy – „nie potrzeba do tego naukowego stopnia”. Każdy potrafi to zrobić. Także i ty. Powiem więcej – szczególnie ty. W ciągu dwóch ostatnich dekad naukowcy zajmujący się tematyką małżeńską odkryli, że tym, co odróżnia małżeństwa szczęśliwe od nieszczęśliwych, wcale nie jest przeznaczenie, konflikt osobowości, odmienny punkt widzenia, doświadczenie życiowe, ilość problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, lub częstotliwość małżeńskich kłótni. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie kwestie, naukowcy wręcz jednoznacznie stwierdzają, że małżonkowie w udanych związkach kłócą się równie często, jak pary w nieudanych związkach. I mają podobne sukcesy w rozwiązywaniu konfliktów (Gottman, 2011). Jaka zatem różnica występuje pomiędzy jednymi a drugimi? Naukowcy dowodzą, że szczęśliwe pary – w przeciwieństwie do nieszczęśliwych – posiadają pewne nawyki, z których korzystają przy rozwiązywaniu konfliktów, naprawianiu szkód, budowaniu więzi, podtrzymywaniu czułości i tworzeniu płaszczyzny wspólnych zainteresowań. Nawyki te może przyswoić każdy, kto tego pragnie. A im bardziej nawyki te są praktykowane, tym większa szansa na to, że skłócone i nieszczęśliwe małżeństwo przemieni się w związek pełen miłości i radości. W Pastoral Solutions Institute, gdzie kierowałem grupą zajmującą się udzielaniem porad przez telefon, 90 procent zgłaszających się par dochodziło do porozumienia. Taki sukces nie jest wcale czymś niezwykłym wśród terapeutów znających metody działania, którymi podzielę się z wami. Moi współpracownicy i ja uczymy tych technik nie tylko pary, ale także małżonków przychodzących na terapię samotnie (stanowią oni około 30 procent naszych klientów). Nawyki, o których mowa, mają ogromną moc. I nie musisz wcale postępować w sposób idealny, żeby metoda zadziałała. Powinieneś zauważyć zmiany już po kilku tygodniach praktykowania choćby kilku nawyków. Oczywiście, im częściej będziesz je stosować, tym bardziej poprawi się jakość twoich małżeńskich relacji. Niemalże każda para korzysta przynajmniej z kilku nawyków, które przedstawiam w książce. Z tą jednak różnicą, że szczęśliwi małżonkowie stale je praktykują, podczas gdy pozostałe małżeństwa korzystają z nich w porywach albo wcale. Rzecz w tym, że to, jak wcielasz nawyki w codzienne małżeńskie życie, jest równie ważne, jak nawyki same w sobie. A co z twoimi problemami? W tej książce nie zajmuję się sprawami takimi, jak pieniądze, seks, wychowywanie dzieci, różnice światopoglądowe, rodzina żony czy męża oraz inne pospolite kwestie, o które kłócą się małżonkowie. Nie wynika to z niedopatrzenia. Jeśli uważasz, że wymienione problemy doprowadzają cię do szału, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Chodzi raczej o to, jak rozmawiasz o nich ze swoim współmałżonkiem i jak odnosicie się do siebie nawzajem, budując zdrowy (lub niezdrowy) klimat podczas takich rozmów. Nie zamierzam wtrącać się w wasze spory. Pragnę jedynie nauczyć was pewnych umiejętności, które pomogą wam znaleźć wspólny język i we właściwy sposób rozmawiać o problemach – zarówno tych obecnych, jak i tych, które jeszcze się pojawią. Okazuje się, że sposób, w jaki mówicie o problemie, oraz towarzysząca temu atmosfera są bardziej istotne niż sam temat rozmowy. Zapoznajmy się zatem z pierwszą umiejętnością, którą muszą opanować małżonkowie pragnący szczęśliwego związku: kontrola dynamiki wzlotów i upadków. (...) Zapoznać się z tym można w książce, z której pochodzi fragment: Gregory K. Popcak, Kiedy rozwód nie wchodzi w grę, Jak uzdrowić małżeństwo i pielęgnować miłość Wydawnictwo: Edycja Świętego Pawła Książka jest >>TUTAJ<< Książka „Kiedy rozwód nie wchodzi w grę” mówi nie tylko o tym, jak ocalić małżeństwo, ale także jak je zmienić. W kolejnych rozdziałach Gregory Popcak opowiada o prostych działaniach, które uzdrowią relację małżeńską oraz pozwolą przyswoić nawyki przyjazne małżeństwu. Autor podaje praktyczne i ważne powody mówiące o tym, dlaczego warto pracować nad poprawą trudnych małżeńskich relacji. Podpowiada jak uratować małżeństwo, nawet jeśli jeden z współmałżonków nie ma ochoty się w to angażować. Gregory Popcak to jeden z czołowych terapeutów chrześcijańskich w USA. W swej najnowszej książce korzysta zarówno z uznanych naukowo metod, jak i ze skarbca chrześcijańskiej tradycji. To poradnik, który pomoże uratować twoje małżeństwo Dzięki temu poradnikowi: • dowiesz się jak ocalić małżeństwo przed rozwodem • nauczysz się skutecznie rozwiązywać konflikty • poznasz metody na uzdrowienie i wzmocnienie relacji ze współmałżonkiem • stworzysz atmosferę miłości opr. ac/ac W sądzie są tylko ludzie, ubrani nieco inaczej niż wszyscy. Poza tym, w sądzie nie znajdziesz sprawiedliwości, ale proces rozważania za i przeciw kontynuacji (w tym przypadku) małżeństwa W SWIETLE nagich bezdusznych przepisów. Jeśli przekonasz człowieka – sędziego – do swoich racji, wyrok będzie zgodny z Twoją wolą.
Z tego co piszesz wynika, że mogło tak być - mieli romans, ale teraz ona to zakończyła, już nie pisała do niego, nie dzwoniła, nie spotykała się, nie zamiesza z nim, a dla Ciebie stała się milsza itd - wszystko wskazuje na to, że żona postanowiła spróbować, dać Wam szanse. Tamten facet pewnie nie może i nie chce się z tym pogodzić. Powinieneś powiedzieć żonie, że on kręci się w pobliżu Waszego bloku, że kilka razy zauważyłeś go i że to dziwne. Może ona chciałaby porozmawiać na ten temat. Teraz, kiedy już chce się starać, próbować, być może będzie w stanie być z Tobą bardziej szczera. Może to wszystko wyglądało tak, że oni nie mieli jako takiego romansu, ale np. ten facet się w niej zakochał i dążył do kontaktu. Jej natomiast wystarczało mieć przyjaciela. Teraz, kiedy ona zerwała z nim kontakt to on czuje, że ją stracił. W takiej sytuacji okazało by się, że żona nigdy nie kłamała - nie było romansu, a jedynie zakochany przyjaciel. Jej było dobrze mieć taką osobę, bo to zawsze jakieś dowartościowanie, ale nie była nim zainteresowana na tyle, by mieli być razem. Możesz próbować z nią rozmawiać lub poruszyć tą kwestię na terapii. Jednak, jeśli żona nie będzie chciała o tym mówić to nie naciskaj, trzymaj się ustaleń. Poczekaj, aż sama będzie chciała Ci to powiedzieć. Może jest dla Was jeszcze szansa. Może jeszcze nie wszystko stracone. Twoja żona zdaje się zachowywać zupełnie inaczej niż wcześniej a to dobry znak. Jestem też w stanie zrozumieć jej zagubienie w takich okolicznościach... Kiedy jest się młodym ma się wielkie plany, marzenia, myśli się, że wkrótce wiele się osiągnie, a gdy mija czas nagle okazuje się, że jest się dziesięć lat starszym a dalej tkwi się w tym samym miejscu, życie nie drgnęło ani o milimetr. Jeśli ktoś miał zupełne inne oczekiwania to naprawdę może się tym zdołować. Jednak nigdy nie jest za późno na zmiany. Jeśli np. Twoja żona nie jest zadowolona z pracy, nie czeka tam ją już nic więcej, żadne perspektywy to może warto by było zastanowić się nad zmianą pracy? Dobrze wiem, że trudno jest o pracę, ale przecież nikt nie każe jej rzucać pracy i wtedy szukać, tylko szukać będąc zatrudnioną, a jak się znajdzie to zmienić. Może jakiś własny biznes? To może być coś niewielkiego. Takie sprawy znacznie podnoszą poczucie własnej wartości, ma się wrażenie, że coś się osiągnęło, ma się coś swojego, pracuje się na siebie. To daje mnóstwo satysfakcji. A może przydałyby się Wam wspólne wakacje? Może wyjedźcie na weekend chociaż. Zrób jej niespodziankę i kup bilety. Zawsze to jakaś przygoda, urozmaicenie, coś pozytywnego.
kiedy słuchałeś opowieści o małżeństwie, nikt nie wspomniał, że pewnego dnia będziesz siedział w swoim pokoju, cicho płacząc i zastanawiając się: „jak mogę uratować moje małżeństwo, zanim będzie za późno?” cóż, dlatego tu jesteśmy-aby dać ci odpowiedź, którą tak desperacko pragniesz znaleźć. napisał/a: red_glasses 2016-02-04 11:18 Nie wiem czy to co opiszę i tak w skrócie pozwoli wam zrozumieć całą sytuację. Z mężem jesteśmy razem prawie 5 lat, a małeństwem prawie 4 lata, ale znamy się od ponad 15 lat. Ale to nie chodzi o staż. Ostatnimi czasy między mną a mężem nie układało się. w wakacje 2015 poznałam od męża była kobietę z lat młodości, poznałam ją, polubiałam ją, zostałysmy koleżankami. Ona bardzo była nastawiona wrogo do mojego męża, miała do niego żal za to że ją tak skrzywdził kiedyś, kiedyś. Mówiła mi że on ją zdradzał i że ona nie wierzy że on się zmienił i jest teraz kochającym mężem i ojcem. Ja stałam za mężęm bo go kochałam. Więc temat męza mojego a jej ex omijałyśmy. Z męzem własnie wsztystko zaczeło się psuc od kiedy pojawiłą się ona w moim zyciu. zaczęłam podswiadomie zyc z myślą ze maz pewnie tez mnie zdradza. Mąż zaczał pić znikać z domu, czasem nawet po dwa trzy dni. Pieniędzy nie było, więc automatycznie wciąż się kłóciliśmy. Postanowiliśmy w grudniu ze mąż wyjedzie za granice zeby zarobic pieniadze na długi, ja miałam zostać z dziecmi u rodziców swoich. Maż wyjechał w styczniu. Dwa dni poźniej odkryłam na bilingach telefonicznych, że mąż i moja kumpela a jego była utrzymuja ze soba kontakt telefoniczny mniej wiecej od kiedy ja ja poznałam. Dostałam cios w plecy od meza i od kolezanki która uwazałam za przyjaciółkę ( bardzo się zżyłyśmy) . Ich rozmowy telefoniczne trwały czasem po dwie godziny. Kiedy ja siedziedzałam w pracy oni sobie gaworzyli smsowali. To strasznie zabolało. Oczywiscie telefon do meza i długie rozmowy. Maz sie przyznał ze tylko z nia smsował i rozmawiał, ze nigdy mnie nie zdradził, ze nigdy sie z nia nie spotkał. Ona tez przeprasza i tez podobtrzymuje ze nigdy sie nie spotkali. Ale ja im nie wierze. Maz ma do niej słabość, z tego względu ze maja podobne upodobanie seksualne wiec dla nich seks to po prostu seks, zaspokojenie swoich potrzeb. Ona obgadywała mnie ze swoimi kolezankami, przez przypadke trafił do mnie sms który ona wysłała do swojej kolezanki. Mysle ze ona obrabiała mi dupę od zawsze. Mąż twierdzi że ona chciała z cnim być i chciała mnie wyeliminiwać. Że mieszała nam w głowach mi mówiła wstretne rzeczy na niego, a ja zaczełam w efekcie koncowym jej wierzyć a ona mówiła mu ze ja mam innych kolegów i pisze z jakimis facetami. I maz przez to chodził i pił. Bo nie umiał sobie poradzić z tym wszystkim. Zas kiedy podjełam próbe wyjasnienia z kumpela tego co zrobiła uważała ze to nic złego, ze tylko rozmawiali. Powiedziała mi ze maz mnie zdradza ale nie z nia ale z kims innym, ale ona niechce mi powiedziec z kim. Szczerze nie ufam ani jemu ani jej. Ale wybaczyłam mężowi bo jest moiim mezem, bo go kocham, bo nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Nie chce drazyc tego tematu, bo to strasznie boli. ALe jak mam sobie z tym poradzić? Ja zapomnieć? Jak mam dalej żyć? Mąż chce zebym przyleciała do niego i zebysmy zaczeli nowe zycie za granicą. Zgodziłam się. Ale jak na nowo zaufać mezowi? Jest jeszcze jedna sprawa. TA kumpela powiedziała mi co siostra mojego meza mówiła na mnie. Mam zal ogormny do szwagierki ze i ona dała sie zmanipulować. Oczekuje od niej przeprosin, rozmawiałam z mezem, ze jest mi przykro ze jego siostra jest przeciwko mnie mimo iz w całej tej sytuacji to ja jestem poszkodowana najbardziej. Ale mąż chce zebym przestała drazyć temat bo nie warto. Że lepiej zapomnieć. Nie uważam że jestem bez winy, zeby nie było. Uwazam ze mogłam wczesniej bardziej zaufac mezowi, bardziej sie starac i dbac o nasze relacje. Obydwoje zesmy zawalili. Dostalismy nauczkę. Ale jak nie popełnić następnych błędów, jak nie wytykać sobie błędów i jak nie wypominać sobie przeszłości? Znacie jakieś dobre rady. Jak przygotować się do separacji? Zakończenie obowiązywania separacji – zniesienie separacji; Separacja a władza rodzicielska nad dziećmi; Kiedy zdecydować się na separację a kiedy na rozwód? Przesłanki do orzeczenia separacji; Wpływ separacji na dziedziczenie po zmarłym małżonku; Jak przebiega uzyskanie separacji? Jak ratować małżeństwo ? Nawet beznadziejne małżeństwa udaje się uratować ? Tak ! Potrzebne są jednak trzy rzeczy: wspólna praca nad jakością relacji,nieignorowanie wczesnych sygnałów ostrzegawczych, a jeżeli para jednak sama sobie nie radzi,jak najszybsze podjęcie terapi małżeńskiej. Jak zapobiegać rozpadaniu się relacji?John Gottman, profesor Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle zidentyfikował te działania małżonków, które najpełniej umacniają i rozwijają miłość. Wspólne działania. – ustalacie codziennie jakąś jedną wspólną rzecz, którą zrobicie razem danego dnia. Może być to wspólny obiad, wyjście po zakupy, gra itp. I dotrzymajcie nawzajem słowa – wykonajcie co zaplanowaliście. Rozmowa. Pod koniec dnia prowadźcie jedną mniej więcej 20 minutową, rozładowującą stres rozmowę. Aby rozmowy dobrze wam robiły – oboje musicie mieć okazję zarówno się wypowiedzieć, jak i udzielić kochającego, pełnego zrozumienia wsparcia. Nic tak dobrze nie buduje miłości jak wyrażanie zrozumienia i współczucia (empatii). Czułość. Przytulanie się, miłość fizyczna. Ważne jest, by w każdym akcie małżeńskim dominowała czułość i troska o drugą osobę. Istotna jest też okazywana pozaseksualna fizyczna czułość. Jedna randka tygodniowo. W jeden wieczór w tygodniu warto uwolnić się od wszelkich trosk, zostawić dzieci pod opieką, pójdźcie na spacer lub do kawiarni – by w atmosferze luźnej „randki” pielęgnować swą miłość. Podziw i uznanie. Przynajmniej raz dziennie powiedz coś miłego współmałżonkowi. Zdecydowaliście się na ślub, bo ujrzeliście w drugiej osobie coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, co odróżniało tę osobę od setek innych. Do tych dobrych rzeczy łatwo się przyzwyczaić. Dlatego dobrze jest codziennie na nowo uświadamiać sobie tę wyjątkowość drugiej osoby i rozwijać miłość, mówiąc jej o tym. Wczesne sygnały ostrzegawczeOto kilka najbardziej charakterystycznych sygnałów ostrzegających, że w relacji dzieje się coś złego: Brak porozumienia – nawet niewielkie problemy pozostają nierozwiązane. Zamiast rozwiązania szukacie winnego, lub też unikacie rozmawiania o sytuacjach problemowych. Częste (jawne lub ukryte) konflikty związane z błahostkami. Jeżeli każde niemal zachowanie żony/ męża Cię drażni, co prowadzi do kąśliwych uwag, ewentualnie obgadywania współmałżonka ze znajomymi – jest to bardzo wyraźny sygnał zaburzonej relacji małżeńskiej. Brak intymności. Zbliżenia małżeńskie podejmujecie z poczucia obowiązku lub, jako próbę uzyskania poczucia bliskości, jednak towarzyszą Wam negatywne emocje, obojętność, poczucie, że mimo fizycznego zbliżenia jesteśmy sobie odlegli. Emocje. Ostatni zestaw sygnałów ostrzegawczych to emocje, jakie wywołuje druga osoba. W zaburzonych małżeństwach dominuje poczucie zniecierpliwienia, irytacji. Często pojawiają się złośliwości, przytyki, robienie sobie na złość. W rezultacie mąż lub żona czuje się lepiej, gdy drugiej osoby nie ma w domu. Co może terapia ?W kwietniu 2010 r. w czasopismie naukowym Journal of Consulting and Clinical Psychology opublikowane zostały wyniki badań nad możliwością ratowania małżeństw. Przez 6 lat śledzono losy 134 par, które czuły się trwale nieszczęśliwe w związku. Pary te miały dwie cechy wspólne. Po pierwsze, mimo tego, że uważały swoje małżeństwo za skończone, zdecydowały się podjąć próbę ich ratowania. Drugą cechą wspólną był fakt, że mimo dobrych chęci małżonkowie nie potrafili samodzielnie rozwiązać swych problemów małżeńskich i czuli się nieszczęśliwi. Pary te skierowano na terapię małżeńską. W ciągu roku odbyli 26 spotkań z terapeutą. Pracowali nad umiejętnością komunikacji i rozwojem inteligencji emocjonalnej – podejście to nazywa się integracyjną terapią par (autorzy Andrew Christensen i Neil Jacobson). Chodziło w tym nie tylko o rozwój umiejętności rozwiązywania konfliktów, lecz rozumienia potrzeb emocjonalnych drugiej osoby, pracę nad codziennymi zachowaniami. Po pięciu latach od zakończenia terapii: 25% par rozwiodło się, jednak ponad jedna trzecia par czuła się całkowicie szczęśliwa w małżeństwie. Kolejne kilkanaście procent doświadczyło znaczącej poprawy relacji, a reszta pozostawała z małżeństwie, mimo braku poprawy. Jakie były przyczyny niepowodzeń terapii. Okazało się, że rozpadły się te pary, które podjęły terapię zbyt późno – to znaczy w sytuacji gdy jedna osoba była przekonana o konieczności rozwodu, jednak zgodziła się na terapię by mieć poczucie: „zrobiłem wszystko by małżeństwo ratować, mam czyste sumienie”. Co budzi największy optymizm ? Fakt, że uratowane terapią małżeństwa wcześniej oceniane były jako przypadki beznadziejne, skazane na rozstanie. A z jakich przyczyn najczęściej się rozwodzimy ? Wydawałoby się, że po rozwód sięgają głównie osoby zdradzane, lub jednak najczęstsze trzy przyczyny rozwodów według badania przeprowadzonego przez portal w 2010 roku to: 45% „niezgodność charakterów”, 21% alkoholizm , 17% zdrada. Przemoc jest powodem zaledwie 4% rozstań. Dlatego warto szukać pomocy jak najszybciej, gdy sami nie dajemy sobie już rady. Źródło: Być może „mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus”, ale małżeństwo to też wynalazek nie z tej Ziemi. I kiedy zawiodą wszystkie domowe sposoby, warto przeczytać uważnie jego instrukcję obsługi. Jak obchodzić się z mężczyznami – czyli oswajanie białego niedźwiedzia. Sprawdzony przepis na nieudane małżeństwo. Witam, Jestem mężatką z 15 letnim stażem, mam 14 letnią córkę. Mój problem zaczął się ok miesiąca temu, kiedy to mąż nie wrócił na noc. Następnego dnia powiedział, że chciał mnie ukarać za złe traktowanie, czyli robienie awantur o bałagan w domu, wyzywanie go od różnych, że bez niego będzie mi lepiej. Awantury nie były codziennie, przeważnie w weekend. Mąż mój jest taksówkarzem zawsze jeździł w dzień vteraz po tej awanturze jeździ w nocy, wraca wtedy jak ja wyjdę do pracy a wychodzi przed moim powrotem. Wczoraj próbowałam z nim porozmawiać, czy może coś się zmieniło przez ten miesiąc. Powiedział, że nie jest ani lepiej, ani gorzej. Na wszystkie zadawane pytania odpowiadał nie weim: nie wiem czy chcę być z tobą, nie wiem czy Cię kocham itp. Prosiłam go żeby dał mi drugą szansę, stwiedził, że własnie mi ją daje, choć nic w tym kierunku nie robi, tylko mnie unika. Mówił, że boi w jakimś stopniu mi znowu zaufać. Prosił żebym dała mu czas, jak spytałam ile, powiedział, że nie wie. Ogólnie nasze życie układało się dobrze. Myślę, że gdyby nie miał kredytów i stać by go było na wynajm to by odszedł. Wszyscy mi mówią, że on kogoś ma i działa na dwa fronty, a to, że robiłam awantury to tylko pretekst, do tego żeby wychodzić z domu. Teraz w łóżku jest nieco chłodniej, ale kochamy się nadal, jak wraca w nocy do telefon rozmawiamy tak jakby się nic nie stało, jak go proszę żeby wrócił szybciej to wraca, może chce mi dać nauczkę. Proszę mi poradzić, czy mogą wygasnąć uczucia z dnia na dzień, czy mam czekać, a może sprawdzić go w jakiś aż tak można skrzywdzić kogoś, żeby przestał z dnia na dzień kochać. Proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Warto wiedzieć, że pozew separacyjny znacznie różni się od pozwu rozwodowego. Przede wszystkim pozew o separację może złożyć zarówno małżonek winny rozpadu związku jak i małżonek niewinny. W przypadku kiedy jedno z małżonków wnioskuje o separacje a drugie o rozwód, orzeczenie sądu jest zależne od sytuacji w związku.
Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 20:48 Moja sytuacja jest bardzo ciężka, jestem 3 lata po ślubie a mąż się w ogóle mną nie interesuje. Nie przytuli, nie pocałuje, o seksie to mogę zapomnieć (ostatni raz w 2011;/) Mamy półtoraroczne dziecko i chciała bym przede wszystkim dla niego walczyć o rodzinę. Wiem , że moja obecna waga stanowi pewien problem, ale łudzić się że będzie super jak schudnę też nie chcę. Mój mąż jest bardzo trudny we współżyciu, może nie agresywny ale wredny, chamski i czasem jego słowa ranią naprawdę dogłębnie. Nie piszcie że mam się rozwieść, bo nie takiej porady szukam, chce spróbować najpierw wszystko naprawić. Dołączył: 2012-08-10 Miasto: Koło Liczba postów: 88 26 sierpnia 2012, 22:18 Nie wiem co napisać... dziwna sprawa. Może jakoś go zaurocz, zachęć, pamiętaj, że seks to 60% udanego związku. Na prawdę nie kochaliście się od roku?? Nie przeszło Ci przez myśl, że on Cie zdradza?? Dołączył: 2007-06-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 15348 26 sierpnia 2012, 22:29 faktycznie, wszystko to dziwne. Kochana, ja mam dla Ciebie dwa rozwiązania: 1. napisz mu list. Głupio brzmi, ale może dzięki temu, że będziesz miała czas taki list przygotować, to wszystko przekażesz mu jasno bez niepotrzebnych w tej chwili emocji, które na pewno pojawiłyby się podczas bezpośredniej rozmowy, bo masz w sobie dużo (uzasadnionego !!!) żalu do niego. Ważne jest, żeby ten list zacząć od swego rodzaju pochwał. Napisz mu, jak jest dla Ciebie ważny, jak doceniasz jego pracę, dzięki której (między innymi) tworzycie razem dom, ta jego siłownia wydaje się być dla niego dość ważna, więc powinnaś się może do niej delikatnie też odnieść, napisać, że doceniasz bardzo to, jak dba o swoje ciało. Taki wstęp przygotuje Ci swego rodzaju grunt pod to, co nastąpi później :) Potem opisz mu to wszystko, co Cię boli. Staraj się być jak najbardziej konkretna, wiesz, boli mnie kiedy zachowujesz się tak i tak, bo mam wrażenie, że nic dla Ciebie nie znaczę, kiedy zachowujesz się tak i tak, to czuję to i to... rozumiesz ?? Na koniec musisz napisać, że bardzo go kochasz i chciałabyś zrobić wszystko, żebyście OBOJE byli szczęśliwi w tym od tego. Zobaczysz, jak on się do tego odniesie. Ahaa.. napisz jeszcze, że właśnie jeśli jest coś o czym on chciałby Ci powiedzieć, to też może taki list napisać, napisz, że może Ci powiedzieć o swoich problemach, które mogą negatywnie na niego wpływać przez co tak źle zachowuje się w domu. To powinno dać Ci pogląd na to, czy jemu naprawdę zależy, czy chce coś z tym zrobić... z tym listem dobry pomysł, popieram! Edytowany przez akitaa 26 sierpnia 2012, 22:30 Emka1903 26 sierpnia 2012, 22:39 tea18 napisał(a):Ma manię czystej kuchni, tam zawsze musi mieć porządek więc albo robi awanturę albo robi awanturę i sprząta. Ja pracuję a przy małym nie zawsze zdążę posprzątać tak jak on chce, ojcem jest dobrym. Nie idealnym ale powtarza że jak bym robiła wszystko tak jak on uważa że jest dobrze to nie było by problemu i z nim spędzić całe swoje życie ??? Dołączył: 2008-02-18 Miasto: Kraków Liczba postów: 2249 26 sierpnia 2012, 22:41 tea18 napisał(a):Nie prawda że każdy swojego broni, potrafiłam nie raz zrezygnować z ważnych dla mnie kwestii by nie wszczynać kolejnej awantury jednak tutaj nic nie pomaga, bo zawsze znajdzie się powód. Nie ukrywam ,że były momenty w których byłam na skraju załamania nerwowego, chciałam się spakować odejść, ale zawsze mnie błagał bym została. Nie wiem czego on właśnie dlatego on Cię tak traktujebo najprawdopodobniej mu we wszystkim ustępujesz, a nawet jak mu grozisz to on widzi że i tak nie odejdziesz, jeżeli pozwalasz się facetowi obrażać i tak traktować to wlasnie dlatego Cię nie szanuje, powinnas byc pewna swojej wartosci, nie dac sie obrazac ani nie glaskac "pana i wladcy" bo ma codziennie zly dzienpo co dziewczyny tkwia w zwiazkach w ktorych nie otrzymuja milosci i szacunku nie pojme nigdy!!!!!!!?????? Dołączył: 2010-12-02 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1230 26 sierpnia 2012, 22:45 Toksyczny związek. Normalni ludzie nie zachowują się jak Twój mąż :/. Według mnie może tu pomóc tylko terapia, ale żeby były jej pożądane efekty obydwoje musicie widzieć problem i chcieć zmiany. Ja na Twoim miejscu zastanowiłabym się nad swoim życiem i szczęściem, czasami nie warto walczyć. Julcia0050 26 sierpnia 2012, 22:45 Powiedz wprost co Cię boli... może postrasz rozwodem? naprawdę zmień tą sytuację, bo się wykończysz z kimś takim. Powodzenia! Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Londyn Liczba postów: 4439 26 sierpnia 2012, 22:52 oboje musicie tego chciec Dołączył: 2010-10-26 Miasto: Poznań Liczba postów: 1802 26 sierpnia 2012, 22:57 Pomyśl o terapii małżeńskiej, to naprawdę pomaga. Dołączył: 2009-04-21 Miasto: Ustka Liczba postów: 318 26 sierpnia 2012, 23:43 Pierw pomyśl co ty chcesz dla dziecka czy udawania, że ma prawdziwą kochającą się rodzinę czy naprawdę szczęśliwego dzieciństwa, bo dla mnie dziecko jest najważniejsze, a ty jak miemam z zapytania chcesz ratować małżeństwo dla szczęścia dziecka (jak najbardziej słuszne). Zadaj mu pytanie czy jest co ratować skoro od tak dawna nie było u was zbliżeń, co dla faceta jest tak ważne. Dalej dbaj o siebie i dąż do idealnej dla ciebie wagi, ale przy tym nie zapominaj odziecku, bo lepiej szczęśliwe dzieciństwo niż słuchanie jak ojciec ubliża matce, jest chamski a nie daj Boże zacznie chamsko odzywać się do dziecka, które zaraz nabędzie niskiej samooceny i będzie naprawdę niezbyt szczęśliwe. Porozmawiaj z nim co od ciebie oczekuje, dlaczego taki jest, zadaj mu to podstawowe pytanie dlaczego został twoim mężem, jak możesz zmienić wasze relacje i przede wszystkim CZY ON ZAMIERZA SIĘ ZMIENIĆ !!! bo to w nim tkwi problem nie w tobie. Przemyśl czy jest co ratować, bo może nie ma i nie ma sensu się gnieść w tym małżeństwie, być może to ty już jesteś tą trzecią. Nie mniej walcz jak piszesz dla dziecka, ale nie za wszelką cenę. Uwierz lepsze szczęśliwe dzieciństwo bez ojca niż ciągłe chamskie odzywki do matki, bo dziecko coraz więcej rozumie i jak jest starsze to je to boli, gdyż matka że ci ciężko, ale dla mnie zawsze najważniejsze są dzieci i nie ważne jak bardzo kocham mężczyznę, jeśli by mnie traktował tak jak twój mąż to porozmawiałabym z nim, postawiła ulitmatum, jeśli by nic nie zrobił to nie siedziałabym z nim dłużej, bo na tym nie tylko ty cierpisz (co jest raczej mało ważne, gdyż masz wpływ na to), ale dziecko, które już wychowuje się w fatalnej (delikatnie ujmując) atmosferze. Pomyśl jak przy dziecku będzie się odzywał za kilka lat i przed wszystki jak będzie sie odzywał do dziecka. Moim zdaniem szanse są nikłe, ale walcz, tylko NIE KOSZTEM DZIECKA !!! Dołączył: 2012-01-04 Miasto: Kraków Liczba postów: 6 26 sierpnia 2012, 23:47 oh ciężka sprawa !wiem bo sama jestem w takiej sytuacji i kompletnie nie wiem co robić u mnie wygląda to tak że on wpada w gniew otto z byle powodu np. allegro nie działa albo słuchawka z prysznica się popsuła ...wtedy krzyczy ... kur.. ja pierd... i wyżywa ja się usuwam z pod nóg z dzieckiem bo w przeciwnym razie obrywa się mi a później całe pasmo ... dlaczego nie umyłaś talerza , nie starłaś stołu itd... jak się uruchomi i już wyzwie mnie i moich rodziców od brudasów ... szuka sobie kolejnej ofiary zwyklę pada na jego matkę lub ojca obecnie zbieram się w sobie aby nagrać gomoże kiedyś to mi się przyda
Mąż wybaczył jej zdradę - Kobieta. Dominika Chorosińska urodziła dziecko innemu. Mąż wybaczył jej zdradę. Kiedyś aktorka "M jak Miłość", dziś posłanka PiS twierdzi, że stawia Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 20:48 Moja sytuacja jest bardzo ciężka, jestem 3 lata po ślubie a mąż się w ogóle mną nie interesuje. Nie przytuli, nie pocałuje, o seksie to mogę zapomnieć (ostatni raz w 2011;/) Mamy półtoraroczne dziecko i chciała bym przede wszystkim dla niego walczyć o rodzinę. Wiem , że moja obecna waga stanowi pewien problem, ale łudzić się że będzie super jak schudnę też nie chcę. Mój mąż jest bardzo trudny we współżyciu, może nie agresywny ale wredny, chamski i czasem jego słowa ranią naprawdę dogłębnie. Nie piszcie że mam się rozwieść, bo nie takiej porady szukam, chce spróbować najpierw wszystko naprawić. Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 26 sierpnia 2012, 21:26 Próbowałam takich rozmów. Nic nie dają, jak chciałam odejść to szantażował mnie emocjonalnie. Chciała bym uratować to małżeństwo , ale już nie wiem czy się zdaniem da się. Nie masz kogoś, kogo mogłabyś poprosić o rozmowę z nim? Ja coś czuję, że to ma związek z jakimiś problemami zdrowotnymi lub braniem jakichś świństw. Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 26 sierpnia 2012, 21:27 tea18 napisał(a):Myślicie że nie rozmawiam? Próbuję 7 dni w tygodniu niestety on mnie zbywa tak reaguje to tego nie naprawisz. Wiem co mówię, byłam w takim małżeństwie i je ciekawe jak się wyprowadziłam mąż przez ponad rok stawał na rzęsach żeby mnie odzyskać, ale nie dałam sięprzekonać. Zgasło. Za długo mnie ranił. Poza tym niestety ludzie swojego charakteru nie zmieniają. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:30 No a macie dzieci? I jak teraz Ci się żyje? Kathaireo91 26 sierpnia 2012, 21:33 A myślałaś o terapii małżeńskiej? Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 26 sierpnia 2012, 21:37 tea18 napisał(a):No a macie dzieci? I jak teraz Ci się żyje?Na szczęście nie mamy, ale jeszcze żadne dziecko na świecie nie było szczęśliwe gdy w domu jest taka atmosfera...Jakie wzorce mu przekażecie? W jakiej atmosferze dorośnie? Będzie miało poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego?Teraz jest mi znacznie lepiej, jestem w bardzo udanym związku z mężczyzną, który jest przeciwieństwem mojego byłego męża. Dołączył: 2012-07-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 2631 26 sierpnia 2012, 21:43 A próbowaliście wyjechać gdzieś razem? Ja mam wrażenie, że jak się gdzieś wyjeżdza, to odcinając się od swojego domu, miasta, środowiska, czlowiek odcina się też w pewien sposób od problemów. Łatwiej jest na nowym, wakacyjnym gruncie szczerze porozmawiać, odnowić pomagają też rekolekcje - wiem, że nie wszystkich taka forma wyjazdu interesuje więc nie namawiam, ale polecam;) Dołączył: 2010-08-12 Miasto: Kraków Liczba postów: 272 26 sierpnia 2012, 21:54 faktycznie, wszystko to dziwne. Kochana, ja mam dla Ciebie dwa rozwiązania: 1. napisz mu list. Głupio brzmi, ale może dzięki temu, że będziesz miała czas taki list przygotować, to wszystko przekażesz mu jasno bez niepotrzebnych w tej chwili emocji, które na pewno pojawiłyby się podczas bezpośredniej rozmowy, bo masz w sobie dużo (uzasadnionego !!!) żalu do niego. Ważne jest, żeby ten list zacząć od swego rodzaju pochwał. Napisz mu, jak jest dla Ciebie ważny, jak doceniasz jego pracę, dzięki której (między innymi) tworzycie razem dom, ta jego siłownia wydaje się być dla niego dość ważna, więc powinnaś się może do niej delikatnie też odnieść, napisać, że doceniasz bardzo to, jak dba o swoje ciało. Taki wstęp przygotuje Ci swego rodzaju grunt pod to, co nastąpi później :) Potem opisz mu to wszystko, co Cię boli. Staraj się być jak najbardziej konkretna, wiesz, boli mnie kiedy zachowujesz się tak i tak, bo mam wrażenie, że nic dla Ciebie nie znaczę, kiedy zachowujesz się tak i tak, to czuję to i to... rozumiesz ?? Na koniec musisz napisać, że bardzo go kochasz i chciałabyś zrobić wszystko, żebyście OBOJE byli szczęśliwi w tym od tego. Zobaczysz, jak on się do tego odniesie. Ahaa.. napisz jeszcze, że właśnie jeśli jest coś o czym on chciałby Ci powiedzieć, to też może taki list napisać, napisz, że może Ci powiedzieć o swoich problemach, które mogą negatywnie na niego wpływać przez co tak źle zachowuje się w domu. To powinno dać Ci pogląd na to, czy jemu naprawdę zależy, czy chce coś z tym zrobić... 2. Po drugie, to jest dość głupie, ale czasem pomaga. Postaraj się zachowywać, jakbyś była całkowicie szczęśliwa. Powiedzmy przez tydzień. Załóż sobie, że nie ważne co on będzie robił i jak się zachowywał, to nie wyprowadzi Cię z równowagi. Bądź dla niego miła, uśmiechaj się i rób swoje. W takich sytuacjach awanturnik nabiera dystansu do swojego gniewu o byle pierdołę, bo w kontraście z Twoim dobrym humorem i pełną równowagą, jego anse wyglądają wręcz komicznie. Podkreślam, napisałam spróbuj tak powiedzmy tydzień, dobry humor powinien mu się udzielić. Jeśli nie... i z tym listem nie wyjdzie... to cholera problem jest odrobinę grubszy... Trzymam kciuki kochana !!! Musi się udać !!! nierealne 26 sierpnia 2012, 22:06 ferrarigirl napisał(a):faktycznie, wszystko to dziwne. Kochana, ja mam dla Ciebie dwa rozwiązania: 1. napisz mu list. Głupio brzmi, ale może dzięki temu, że będziesz miała czas taki list przygotować, to wszystko przekażesz mu jasno bez niepotrzebnych w tej chwili emocji, które na pewno pojawiłyby się podczas bezpośredniej rozmowy, bo masz w sobie dużo (uzasadnionego !!!) żalu do niego. Ważne jest, żeby ten list zacząć od swego rodzaju pochwał. Napisz mu, jak jest dla Ciebie ważny, jak doceniasz jego pracę, dzięki której (między innymi) tworzycie razem dom, ta jego siłownia wydaje się być dla niego dość ważna, więc powinnaś się może do niej delikatnie też odnieść, napisać, że doceniasz bardzo to, jak dba o swoje ciało. Taki wstęp przygotuje Ci swego rodzaju grunt pod to, co nastąpi później :) Potem opisz mu to wszystko, co Cię boli. Staraj się być jak najbardziej konkretna, wiesz, boli mnie kiedy zachowujesz się tak i tak, bo mam wrażenie, że nic dla Ciebie nie znaczę, kiedy zachowujesz się tak i tak, to czuję to i to... rozumiesz ?? Na koniec musisz napisać, że bardzo go kochasz i chciałabyś zrobić wszystko, żebyście OBOJE byli szczęśliwi w tym od tego. Zobaczysz, jak on się do tego odniesie. Ahaa.. napisz jeszcze, że właśnie jeśli jest coś o czym on chciałby Ci powiedzieć, to też może taki list napisać, napisz, że może Ci powiedzieć o swoich problemach, które mogą negatywnie na niego wpływać przez co tak źle zachowuje się w domu. To powinno dać Ci pogląd na to, czy jemu naprawdę zależy, czy chce coś z tym zrobić... 2. Po drugie, to jest dość głupie, ale czasem pomaga. Postaraj się zachowywać, jakbyś była całkowicie szczęśliwa. Powiedzmy przez tydzień. Załóż sobie, że nie ważne co on będzie robił i jak się zachowywał, to nie wyprowadzi Cię z równowagi. Bądź dla niego miła, uśmiechaj się i rób swoje. W takich sytuacjach awanturnik nabiera dystansu do swojego gniewu o byle pierdołę, bo w kontraście z Twoim dobrym humorem i pełną równowagą, jego anse wyglądają wręcz komicznie. Podkreślam, napisałam spróbuj tak powiedzmy tydzień, dobry humor powinien mu się udzielić. Jeśli nie... i z tym listem nie wyjdzie... to cholera problem jest odrobinę grubszy... Trzymam kciuki kochana !!! Musi się udać !!! bardzo dobre pomysły :) Dołączył: 2011-12-19 Miasto: Lublin Liczba postów: 5953 26 sierpnia 2012, 22:09 ferrarigirl z klawiatury mi to wyjęłaśA dodatkowo odnoszę wrażenie, że jemu sprawia przyjemność jak Cię poniża, więc jeśli będziesz na przekór wszystkiemu zachowywała się jakbyś była szczęśliwa jego zachowanie straci sens. Edytowany przez Irbiss 26 sierpnia 2012, 22:10 asiorek1982 26 sierpnia 2012, 22:10 ktoś mi kiedyś powiedział ,,jaki mąż taka żona,,kurcze może traktuj go tak jak on Ciebie ...może coś do niego dotrze Jak zatrzymać rozwód po złożeniu wniosku; Weź udział w poradnictwie małżeńskim; Przeproś i miej to na myśli; Wysiłek, wysiłek i więcej wysiłku; Jak pogodzić małżeństwo po rozwodzie; Zrelaksuj się i oczyść głowę; Niestety do 40-50% małżeństw kończy się rozwodem.
Odpowiedz w tym temacie Dodaj nowy temat Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Rekomendowane odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Witam. Ostatnio odkryłem że żona poddała się i już nic do mnie nie czuje. Jesteśmy małżeństwem od 10 mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Nie brakowało nam niczego. Ja pracowałem jak wół myśląc że tak trzeba, że zapewnie spokój finansowy. Żona opiekowała się domem i dziecmi. Myślałem że tak trzeba. Bylem głuchy na jej wołanie. Powtarzam ze ludzie maja inne problemy, choroby , chore dzieci , a my nie możemy narzekać. Żona przelała całe uczucie na kolegę z pracy, który pokazał jej inne życie. Człowiek który porzucił swoją rodzinę poddał się i nie walczył, pokazuje jej smak życia. Dla mnie jest to jakiś horror. Człowiek bez wartości w moich oczach stał się wybawieniem dla mojej żony . Teraz obudziłem się z tej fikcji która sam stworzyłem. Nie dobro materialne jest najważniejsze tylko zona dzieci i nasze wzajemne relacje. Kochał ja bezgranicznie. Jest dla mnie wszystkim. Zrobię dla niej wszystko. Jest moim szczęściem i wszystkim co mam. Nie jest typem osoby która zostawi wszystko tylko udowna matka która pragnie zrozumienia i wsparcia którego jęk nie dawałem. Teraz zmieniłem się. Przejrzałem na oczy i chce naprawić ten związek który na początku przecież był tak namiętny. Ona wskoczyła by w ogień za mną, a teraz się dusi i nie wie co robić. Robie wszystko co w mojej mocy aby było dobrze. Jestem przy niej rozmawiam z nia jestem znowu wspaniałym ojcem mężem partnerem. Ona od dłuższego czasu chodzi na terapię. Ja zaliczyłem pierwsza wizytę. Wybaczylem jej zdradę. Będę walczył jak lew aby ją odzyskać. Zmienię całe życie dla niej. Jest tego warta i to jej się należy. Co zrobić aby ponownie mnie pokochała. Twierdzi ze tak długo się starała a ja nie widziałem tego. Pol roku temu przekreśla mnie poddając się i stwierdzając ze będę tylko ojcem jej dzieci. Jesteśmy bardzo młodzi. Za szybko pędził nasze życie. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niej. Kocham ją bezgranicznie i paradoksalnie dopiero teraz tak mocno to czuje. Proszę i jakieś rady co mogę zrobić. Wiem ze nie ma osoby na całym świecie która mnie tak mocno kochała jak ona. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość weraaaa Zgłoś odpowiedź daj temu czas, nie naciskaj na razie na żonę, puść ją wolno i zobaczysz, co zrobi/postanowi. Teraz ma pewnie mętlik w głowie spowodowany zauroczeniem tamtym facetem. Doszło tu do zdrady, więc jeśli zdecydujecie się na reset i próbę rozpoczęcia od nowa warto rozważyć terapię małżeńską. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Nawet nie wiesz jak mi zależy na tej terapii. Chodzę na swoją aby się zmienić aby z pracoholika za którego się nie uważałem stać się znowu jej oparciem. Zdrada była ale do sexu nie doszło. On uzywa sobie na boku z innymi i ona na szczescie o tym wie. Szczeze to ani gosc wygladu nie ma ani nic soba nie prezentuje. Jest filozofem ktory slizga sie przez zycie unikajac problemow i odpowiedzialnosci. Typ człowieka który nic nie ma oprócz nieskończonej ilości czasu Wie ze mial wyjatkowo latwo bo ona szukala pomocy prosiła mnie o wiecej uwagi a ja bylem gluchy a on był pod reka. Jest swiadom ze przyczynil sie do podzielwnia nas i wie ze nie spoczne jak mi stanie jeszcze raz na drodze. Powiedziała mi ze nie podejmie teraz zadnej decyzji. Nie naciskam. Boje się ze jestem zbyt nachalny. Chce jej pomagać być przy niej. Z pracy wracam 2-3 h wczesniej. Mam teraz siłę żeby normalnie funkcjonować. Bylem wściekły zalamany. Nie widziałem tego rozpaczliwego wolania. Teraz chce odbudować ale potwornie się boje ze jest za późno. Jestem przerażony ale mam w sobie tyle energii żeby sprostać tej tragedii. Zazdroscilem sam sobie takich dzieci i żony. Teraz nie wyobrażam sobie nie mieć jej przy sobie. Myślę o niej non stop z pracy wracam z prędkością światła. Chce ja przytulic poczuć jej zapach. Ona jest w szoku. Mówi ze czuje jakby rozmawiała z innym gościem. Nagle zacząłem ja słuchać. To była moja największa wada. Czy jest jakiś złoty środek oprócz czasu. Wiem ze nikt jej nie da tyle miłości i szczęścia co ja. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Czemu usprawiedliwisz żonę? Nie sądzisz że kobieta ,która ma poczucie przyzwoitości,dla której poczucie bezpieczeństwa ukochanych dzieci coś znaczy, ot tak, po prostu wda sie w romans bo mąż chcąc utrzymac rodzinę na wysokim poziomie harując jak wół zapomina o innych powinnościach wobec rodziny? Są inne sposoby na ratowanie zwiazku,np tymczasowa teraz postanowiłes za wszelka cenę ratować zwiazek to najprawdopodobniej separacja przyniosłaby podobny efekt. Obudź piekne ze chcesz ratować małżeństwo bo kochasz,ale nie rób z siebie jedynego bąblowałeś w barze tylko ciezko pracowałeś... Pozdrawiam. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Usprawiedliwiam ją bo jest mi z tym łatwiej. Całe życie jej powtarzam ze skręcił bym kark takiej co nie potrafi wierności dotrzymać. Doszło co do czego byłem wsciekly nie chciałem jej na oczy widzieć ale nie potrafiłem podnieść na niej ręki. Chce szybko zareagować na to się stało. Nie chce doprowadzić do cierpienia dzieci które straciły by rodziców. Wiem ze nic nie dzieje się bez przyczyny. Dołożyłem swoje 5 gr bo problemów pewnie jest więcej i teraz musi się z tym zmierzyć na terapii. Nie sądziłem ze problem dla niej jest tak duży i w taki sposób poszuka ucieczki. Jak dochodziło do tego co się stało to mi się wierzyć nie chciało. Budziłem się myśląc że to jakiś sen. Nie wiem co bedzie. Na pewno straciłem do niej zaufanie. Widziałem ze ten gość jest jakiś dziwny , ale śmiałem się z niego w duchu myśląc "co za leszcz możesz sobie tylko pomarzyć o niej" a tu niespodzianka. Jest mnóstwo informacji o kryzysach małżeńskich na internecie. Czytam i widzę typowy przykład naszego związku. Miłość. Dzieci. Praca. Koniec. Ale właśnie dlaczego poszła w te strone. Nie zamieszka z nim. Dzieci dla niego nie zostawi. On taki dobry wujek. Ale co jak przyjdzie mu się zmierzyć z codziennym życiem. Ona nie jest idealna jak każdy z nas. Ale za to ja kocham. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Witam serdecznie! Podziwiam Cię, że jesteś taki zdeterminowany, by ratować swoje małżeństwo. Pamiętaj jednak, że odbudowy związku musisz chcieć Ty, jak i żona. Oboje powinniście popracować nad zmianą na terapii małżeńskiej. Ja trzymam za Was kciuki i życzę powodzenia! ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Wiem. Próbowałem ja przekonać. Za wczesnie jeszcze. To było by najlepsze rozwiązanie. Pogadać o problemach o tym co nas drażnilo raniło. Ale ona czuje ogromną niechęć do mnie. Widzę w jej oczach. Znam ją przecież tyle lat. Ale pokazała te twarz jak odkryłem że romansu z innym. Do tej pory żyliśmy razem wspolzylismy a teraz nawet nie mogę jej tknac. Postawiła mur który musze przebić. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Ale ta niechęć do Ciebie z czegoś wynika ,wydaje mi się,że nie piszesz wszystkiego o sobie, dlatego ciężko obiektywnie ocenić. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Niechęć wynika z faktu iż bardziej poświęciłem się pracy olewalem codzienne obowiązki miałem ugotowane posprzątane. Prosiła mnie 100 razy abym poświęcał wszystkim więcej czasu. Widziałem tylko prace. Z pracy uciekam do pracy szukałem sobie zajęcia w domu. Wstawałem pracowałem i kładlem sie. Tak cały czas coraz więcej coraz mocniej popadalem w pracoholizm. Zabijałem stres w pracy pracując robiąc coś w domu do 23. Jak nie robiłem w domu to przyjerzdzalem późno i bylem tak zmęczony ze kładę się. Nie dawałem jej szans na rozmowę. Jak mówiła ze oddałam się od siebie to myślałem ze to typa we narzekanie. Teraz to zobaczyłem. Nie zareagowałem odpowiednio jak zwierzyna mi się z myśli samobójczych. Poprzytulalem ja i temat zamknąłem pewnie ze strachu ze zmierzenie się z nim. Nie jestem czysty i cudowny mam sobie wiele do zarzucenia. Ale pogubilem się w tym chodzę na terapię poto aby się zmienić być normalniejszym aby pomóc jej w pokonaniu problemu i odpowiedzenie sobie na pytanie czy tylko chodziło o czas i trochę więcej zrozumienia. Zależy mi na niej. Popadalem w rutynę. Chciałem szybko się dorobić nie zwracając uwagi na codzienne problemy te małe i te większe. W sumie w pewnym momencie czuła się pewnie samotna opuszczona niechciana. Jestem zły na siebie ze do tego doprowadziłem i bylem tak zaslepiony. Teraz widzę ile straciłem przez parę nadgodzin dziennie w pracy. Żyje i ciesze się kontaktem z dziećmi. Ale brakuje mi najważniejszej osoby... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Dopoki nie odkryłeś romansu to mimo wszystko współżyliscie ze gdy romans przestał byc jej tajemnica nie dopuszcza Ciebie do siebie. Czy nie swiadczy to o tym że za wszelka cene chciała uniknąć podejrzeń ozdradę? Być może jest zła ze pozbawiłeś jej przyjemnosci przebywania z tym" leszczem " jak go nazwałeś. Jak myślisz co by sie stało gdybys wystawił walizki zonie za ten cały dobrobyt o jaki zadbałeś i poszłaby do leszcza? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź A to że nie ciągnęło Ciebie po pracy do domu to tez tylko i wyłącznie Twoja wina? A może niezbyt fajnie było skoro uciekałeś w pracę? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź To jednak jest coś więcej niż pracoholizm ,żona czuła się tak źle też przez słabą psychikę, widać miewa stany depresyjne i to był sygnał,żeby udać się na psychologa, skoro Ty wybaczysz jej ten romans,będziecie chodzić na psychoterapię ,myślę ,że z czasem wszystko wróci na normalne tory, teraz jak się zachowuje i mówi ,że nic do Ciebie nie czuje ,może być przyczyną właśnie jakiejś depresji ,nie wiem, tak gdybam,bo specjalistą nie jestem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Wszystko co piszecie to prawda. Po pierwsze zmagań się z wieloma problemami np. z wiecznie niezadowolona teściowa. która jako matka żony wiecznie zamiast jej pomagać chciała być w centrum uwagi. Wieczne żale ... książkę można było by napisać. I tu powód mojej ucieczki w pracę oraz osłabiania zony. Po drugie odkryłem go i rzeczywiście czuje ze źle się z tym czuje. Zmieniła się o 180 st. Gość wyhamowal i podobno odszedł w cien Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Dzięki ludziska za wsparcie i wszelkie sugestie podnosicie mnie na duchu. Z całego serca dzięki wam. Takie forum jest lepsze niż wizyta u psychologa. Każda wypowiedź jest ważna. Może pomoże mi wyjść z tego problemu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Co do wystawiania walizek to była by najprostsza droga i najszybciej odwiedziło by się jej to wszystko. W myśl zasady wszędzie dobrze gdzie nas niema jestem ciekaw jakby się odnalazł w roli ojca dwójki dzieci. Z czego je utrzymać przecież życie jest tak drogie ze jeżeli się nie zarobi troszkę więcej to bida z nędza w tym kraju. Co by się stało z tym jego bezstresowym zyciem pełnym zabawy i beztroski. Super jest tak żyć ale z dziećmi ja tak nie potrafię. Bałbym się powiedzieć im ze nie mamy pieniędzy nie pujdziecie na studia nie będziecie musieli męczyć się z tym życiem. Dlatego jakoś w miarę łagodnie to przechodzę on nie da rady. Śmiech mnie ogarnia. Pytam się jej jak ona to widzi. Ona twierdzi ze nic nie wie żyję w nieświadomości. Staram się o nim nie myśleć. Szkoda ze zona o nim myśli i tak w nim się zatraca. Ale to złożony problem i niech przez to przejdzie. Fajnie jak mi pozwoli w tym uczestniczyć. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Piszesz, ze jesteście małżeństwem od 10 żona po urodzeniu dzieci została z nimi, żeby miały prawdziwy dobrze, ale czy pomyślałeś o tym, jak nudziła się przez te lata? Prowadzenie domu i opieka nad dziećmi jest absorbująca. Ale nie oszukujmy się- jest też zainteresowanie mężczyzną, który jest Twoim zupełnym coś się działo, był ktoś, kto interesował się jej też myślę, że powinieneś dać jej czas, nie naciskać. Terapia zrobi swoje, ale nie od najważniejsze jest to, abyś był dla niej oparciem. To może niełatwe, ale Wam powodzenia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Najważniejsze żebyś nie zrobił z siebie kata który nie potrafi sobie możesz karac się za to że chciałeś ustawić swoja rodzinę na wysokim poziomie i dzieciom zapewnić jak tysiace ludzi w tym kraju — zbyt długo ale coś za życie... Żona się gdzieś nie jest jej masz zrobić w takiej sytuacji jak nie czekać aż jej z czasem zaswita w głowie że skoro bierze sie za męzatki to jest to nic nie warty nicpoń któremu nie warto ufać. Myślę że nie powinieneś być teraz podnóżkiem dystansu się wie że nie jestes na tyle zdesperowany ze przyjmiesz kazdy warunek. Druga sprawa to odbudowac pewno mega trudna niejednokrotnie ludzie na tym forum że nieprzepracowana zdrada powracała jak bumerang w chwilach gdy wydawałoby się że uporali sie z problemem. Jednak zawsze jest szansa i jeśli masz siłę to walcz. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź To teraz podstawowe pytanie jaki mam być. Mam być obojętny, oschly , pokazywać jej ze mnie zraniła, mam być nieczuly od czasu do czasu przypomnieć jej delikatnie o całej sytuacji czy mam być miły czuły bliski skacząc kolo niej jak piesek lub zdystansowany tajemniczy pomagający jej ale bez przesady. Nie wiem co dzieje się w jej głowie chciałbym do niej w jakiś sposób dotrzeć. Wiem ze to wszystko w co wpadła nie ma sensu na dłuższą metę. To nie ma przyszłości. Jak sobie to wszystko poukłada to znowu będzie miała ciężki okres. Chciałbym to wychwycić i być przy niej. Chodzi na terapię na której poznaje swoją osobę i zaczyna odnajdywać swoje słabości i wady. Na razie żyje w nicości nie podejmuje zadnych decyzji. Czy uświadomić ja jakie są schematy i jaki może być finał tej historii. Wytłumaczyć jej ze jej funfel to człowiek który wykorzystuje sytuacje któremu wydaje się że darzy ja jakimś uczuciem a dalej szuka nowych wrażeń jest osobą która nie potrafiła zbudować rodziny której życie to wieczna ucieczka w łatwość i przyjemności. Powiedzieć jej ze gdyby nie moja miłość która na chwile obecna przemienia się w wściekłość jest tak ogromna ze nie zostawię jej i zawsze będę przy niej ale to odemnie zależy czy będziemy razem bo to ja musze odbudować zaufanie do jej osoby a na chwile obecna nie daje mi żadnego powodu aby jej ufać. Na koniec co w sytuacji jakbym miał to zakończyć zabrać dzieci na jakiej pozycji jest jej osoba pewnie w naszym kraju ofiarą była by ona a ja tym katem co nie okazywał mocniej uczuc i doprowadził do rozpadu związku. Jestem tak zły na to wszystko. Gdyby rodzina się dowiedziała na 100 % nie znalazła by u nikogo pocieszenia. Wszyscy wiedzą jak się zacharowywalem. Co zrobić jaka drogę obrać aby sobie nie strzelić w kolano Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Ja uważam ,że powinieneś po prostu być sobą ,nie udawać wrogiego ,ani nadopiekuńczego, a terapię to powinniście mieć wspólną,może jeszcze nie teraz,skoro żona nie jest na to gotowa, sam piszesz ,że jest jak gdyby nieobecna ,sama musi sobie w głowie uporządkować,Twoje przemowy w tej sytuacji, wg mnie tu nie pomogą. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Zostaw przestrzeń dla siebie. Pułapka tkwi w tym ,że kiedy już wygrasz batalię o żonę i Ona do Ciebie wróci i mentalnie i fizycznie to może byc tak ,że po prostu wypalisz się, a z wielkiej miłości zostanie proch. Jaki masz być? Moim zdaniem nie przeginaj w żadna stronę. Żona wie że zależy Ci na niej,na wszystko w jej rękach. Uważam że nie powinieneś poruszac tematu leszcza, dopóki Ona sama nie zechce o tym tych prawd powinna dojśc sama,wzglednie przy pomocy terapeuty .Dopiero wtedy dla niej bedą miały że dobrze zdaje sobie sprawę że żle ulokowała uczucia ,ale byc może potrzebuje czasu żeby się z tym zmierzyć. Nastepna sprawa to ile mają lat, to cierpią z powodu atmosfery panujacej w i słysza o wiele wiecej niz skonfliktowanym rodzicom sie wydaje. Weźcie to pod uwagę bo bardzo łatwo pozbawic dzieci poczucia bezpieczeństwa ,na którym to opiera sie szczęsliwe wystarczy zapewnianie o miłości ,nie wystarczy stwarzanie iluzji szczęsliwej rodziny — potrzeba PRAWDY bo fałsz każde dziecko wyczuje na kilometr... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Nawet niewiesz jak mi ciężko udawać przed dziećmi szczęśliwa rodzinę. W domu jest normalnie jakby nigdy nic siedzimy razem jemy razem wspólne rowery lody z dziećmi. Patrzę na to wszystko i załamuje ręce. Serce mi pęka. A co do niego to terapeuta tez jest zdania żeby się nim nie przejmować. Łatwiej mi z tym jak nie musze myśleć o pajac. Co do wypalenia to tez się tego obawiam ze jak wszystko wróci do normy to ja już może odpuszczę ta miłość. Dlatego nie usuwam wiadomości które do niej wysyłałem aby pamiętać jak bardzo ja kocham Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Jeżeli jeszcze nie biegasz, to zacznij. Niech ta spina ktora jest w Tobie ma gdzieś ujscie bo nie dasz rady i w którymś momencie pękniesz. Miłośc ma to do siebie, że lubi ciepło,ogień jeśli jest zima odchodzi nie wiadomo zatrzymasz jej najwiekszym chciejstwem. Jesli powiesz sobie, że nawet, gdy przegrasz batalię o miłość , to i tak przecież nie zginiesz,bedziesz trwać a swiat sie nie zawali,bedzie Ci łatwiej. Zachowaj spokój duszy na tyle na ile jest to przetrwać. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź Nadchodzi weekend czyli czas wielkiej próby. Staram się być normalnym. Wiem ze musze kontynuować swoją terapię aby choć trochę wrócić z tego gościa jakim byłem kiedyś. Zmieniłem się bardzo. Bardzo spowaznialem. Poważna praca łącząca się z ogromną odpowiedzialnością zmusiła mnie do zmian. Teraz prace odłożył na bok. Nie wiem jakie będą konsekwencje ale mało mnie to obchodzi. Najważniejsze że zmieniły mi się priorytety życiowe i powiem szczerze że dobrze mi z tym. Dzieci nareszcie mają ojca który poświęca im więcej czasu niż matka która do niedawna sama musiała się z tym zmagać. Pierwszy tydzień byłem w szoku. Zabity uczuciowo zraniony tak mocno ze myślałem o samobójstwie. Nienawidzilem siebie za to jakim się stałem za to ze bylem gluchy oraz za to ze mógł mnie zastąpić jakiś burak. Wiem teraz ze najważniejsze to dać sobie czas i pozwolić na swobodny rozwój sytuacji. Staram się nie chce przesadzać ale ciężko mi się do niej nie przytulic w nocy ciężko jej nie pocałować. Najgorszy jest ten kompletny brak zaufania. Nie mogę jej wierzyć bo zraniła mnie dalej ciężko jej się przełamać. Nigdy nie pozwolę jej odejść bo wiem ze tym postanowieniem skrzywdzi sama siebie. Znając ja paręnaście lat wiem jak mocno kocha dzieci i to jest coś co nas będzie łączyło całe życie. Ostatnie dni pokazują mi ze jestem na dobrej drodze aby stać się jej pomocą podpora. Juz się nie broni tak mocno przedemna. Nie unika kontaktu rozmowy. Wytłumaczylem jej ze nie zależy mi na jakiejś zmianie ale na swobodnej luźnej rozmowie która jest czymś normalnym i nie należy od tego uciekać. W życiu nie sądziłem ze może mnie to spodkac. Uważałem mężczyzn zdradzanych za jakiś nieudaczników co nie potrafią żony u swojego boku utrzymać. A tu taki strzał. Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak mocno należy pielęgnować malzenstwo. Dzieci praca dom. Rutyna zabija. Ja zabił lek przed niezrozumieniem przez innych ludzi najbluzszych a ona zabiła mnie w najbrutalniejszy sposób. Dobrze się poradzić w takich sytuacjach bo szczerze to nie miałem pomysłu na to wszystko. Co zrobic aby znów odzyskać najbliższą memu sercu kobietę... jestem dobrych myśli ale chciałbym spotkać się z tym gościem i jeszcze raz go uświadomić ze jest guwnem i zawsze nim będzie. Chciałbym mu uświadomić ze spowodował ze mam potworny problem który jest te jego problemem i w jego interesie jest teraz to wszystko odkręcić. Moje pujscie na terapię oszczedzilo go bo w tamtym tygodniu rozniuslbym go na środku ulicy. Widząc ze między nami zaczynają przełamać się jakieś lody on jest jedynym utrudnieniem w odzyskaniu jej w 100% Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość cytrynowa babeczka Zgłoś odpowiedź Widzisz masz pretensje do gościa ale pomyśl tak nie jest nastką i powinna rozważyć konsekwencje romansu.,nawet że względu na ,tak jak napisałes, wolny ptak z kilkoma sroczkami na boku ,potrafił zakrecic w głowie Twojej wiedziała jaki to typ a jednak... On tak naprawdę nie miał nic do stracenia to nam rozważac jakich sposobów użył bo pod drzwiami nie słowem co Ci da rozprawić się z nim własnorecznie? Ulży Ci na moment a facet i tak nie zrozumie że pogmatwał Ci nie mają się na powiedziałabym —" mądrym czekaniu"Super że chodzicie na kazde na swoją a potem,mam nadzieję na wspólną. Napisałeś wczesniej że przebaczyłeś zonie nie wydaje Ci się że, z prawdziwym przebaczeniem idzie zaufanie?Nie ufasz ,nie zrozumiałeś jej prawdziwe,takie z całej duszy to dłuższy proces jeśli ma być spiesz na urrra. Spokojnie i jesteś wierzący to módl się o siłę do tego pragniesz bo kochasz to osiągniesz. Miłego weekendu! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość obudzony Zgłoś odpowiedź No i tu ci przyznam racje. Miłość ta prawdziwa musi być oparta na zaufaniu. Te mam poważnie nadszarpniete i moja fantazja czasami góruje. Potem okazuje się ze bez sensu się nakrecalem i jest mi bardzo z tym głupio. Dzisiaj doszedlem do wniosków ze aby odbudować te zaufanie potrzebuje czasu. Takiego czasu również potrzebuje ona na poukładane sobie tego wszystkiego. Chciałbym aby dotarło do niej jakie mogłyby być konsekwencje dla dzieci takiego postepowania bo matką jest perfekcyjną i nie zniosła by jakby dzieci miały cierpieć z powodu rozbitej rodziny. Najgorsze jest to ze całe życie zawsze musiałem mieć coś na juz na wczoraj a teraz musze czekać nie tydzień nie miesiąc pewnie rok... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 3 4 Dalej Strona 1 z 4 Statystyki użytkowników 39234 Użytkowników 1556 Najwięcej online Najnowszy użytkownik michalx Rejestracja 48 minut temu Kto jest online? 1 użytkownik, 0 anonimowych, 497 gości (Zobacz pełną listę) ani021 Najnowsze Najpopularniejsze Najczęściej czytane Chmura tagów
Jestem specjalistą w dziedzinie ratowania małżeństwa i jestem tutaj, aby pomóc Ci dowiedzieć się, jak ratować małżeństwo. Możesz powiedzieć, że twoje małżeństwo prawdopodobnie wymaga ratunku, jeśli czujesz się zły z powodu tego, co się dzieje i / lub beznadziejnie z powodu swojej zdolności do zmiany sytuacji na lepsze.
Każdy związek przechodzi przez różne etapy. Od momentu motyli w brzuchu, romantycznej miłości czy ekscytujących uniesień, poprzez wspólne zamieszkanie, rodzicielstwo, codzienne życie. Etapy te w naturalny sposób wiążą się z kryzysami, których przezwyciężanie pozwala na dalsze funkcjonalne i trwanie relacji. I tu warto się zatrzymać. Może rzecz w tym, że za wszelką cenę staramy się uniknąć konfliktów, bo jesteśmy przekonani, że różnice zdań/oczekiwań/życiowych priorytetów nie powinny mieć miejsca w "dobrym małżeństwie". Może w konsekwencji trwamy przez lata w ułudzie, że tworzymy z partnerem związek wyjątkowy, bez skazy i w pełni harmonijny. Jak na ironię, to pierwszy gwóźdź do małżeńskiej trumny. Taki związek nie może bowiem w pełni dojrzeć, rozkwitnąć. Pojawiają się niewypowiedziane żale, pretensje, rozczarowania. Ich spirala nakręca się i za rok, dwa mamy taki impas, że uniemożliwia on dalsze życie razem. Czy ja go nadal kocham? Łatwiej przemilczeć różnice zdań, trudniej udawać, że się kogoś kocha. Oczywiście trzeba tu oddzielić stan odurzenia i miłosnej euforii, jaki towarzyszy nam na początku znajomości od "osadzonego w czasie" uczucia, któremu towarzyszy sympatia, podziw, szacunek, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. To emocje, które już nie odurzają, a raczej dają spokój, ukojenie, poczucie "zakotwiczenia". Na dłuższą metę niewyobrażalne wydaje się dzielenie życia z osobą, której właściwie już nie lubimy, która nas drażni, irytuje, wprawia w zakłopotanie. Nie mówiąc już o sytuacji, gdy partner staje się naszym wrogiem, bo przez lata nas upokarzał, ranił, oszukiwał czy zdradzał. Wówczas decyzja o rozstaniu jest jedyną słuszną. Nie ma sensu ranić się od nowa każdego dnia, przemykać z pokoju do pokoju zaciskając zęby, czuć się obco we własnym domu. Niestety wiele par poddusza się w takim kotle przez całe życie. Co ich powstrzymuje? - Często za decyzją o pozostaniu w trudnej, pozbawionej miłości lub toksycznej relacji kryją się obawy o dobro dzieci, przekonania wyniesione z domu odnośnie trwałości małżeństwa ("jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz", "trzeba nieść ten krzyż" etc.), poczucie niepewności jutra, wspólne zobowiązania finansowe – wymienia Agnieszka Pasternak, psychoterapeutka z Wrocławskiego Centrum Terapii. Ja mu pokażę Kiedy zastanawiamy się nad rozwodem, warto ustalić, co nami tak naprawdę kieruje. Może nie zależy nam na konsekwencji rozwodu, czyli osobnym życiu dla siebie i partnera. Może po prostu traktujemy rozwód jako narzędzie do osiągnięcia czegoś, formę straszaka, rodzaj szantażu? Może nie chcemy się rozwieść, tylko sprawić, by mąż zaczął nas lepiej traktować, zauważać naszą obecność, doceniać. To jest podejście podszyte myśleniem typu "rozwód uświadomi mu, ile stracił". Agnieszka Pasternak opisuje to w ten sposób: - Strategia straszenia rozwodem zdarza się dość często. Najczęściej jest to sposób na bycie zauważonym, usłyszanym, takim krzykiem rozpaczy. O ile początkowo taki straszak może powstrzymać partnera przed niechcianym zachowaniem (nieobecnością w domu, brakiem dbałości o rodzinę, zdradami, przemocą, nadużywaniem alkoholu etc.), o tyle po jakimś czasie traci zupełnie swoją moc. Jeśli zatem zależy nam na tym, aby partner traktował nas poważnie, zalecam zapowiadanie wyłącznie takich sankcji, które będziemy w stanie wdrożyć. Jeśli po raz kolejny mówimy o rozwodzie, nie czyniąc w tym kierunku żadnych kroków, trudno by robiło to na bliskim jakiekolwiek wrażenie. Poza tym zmiana destrukcyjnych zachowań partnera (uzależnienia czy skłonność do przemocy domowej) nie leży tak naprawdę w obszarze naszego wpływu. Tego typu transformacja zależy wyłącznie od chęci osoby dotkniętej nałogiem czy patologią. Rozwód to start do nowego życia, to gotowość do zamknięcia rozdziału pt. "mój mąż" z całym dobrodziejstwem i brakami tego inwentarza. Bez poszukiwania mściwej satysfakcji, bez rozpamiętywania "ile ja dla niego, a on mi figę", bez zastanawiania się co by było gdyby. Zobacz książki o tematyce związanej z rozwodem. Czas na szczerą rozmowę Jeśli partnerzy zdadzą sobie sprawę, iż ich związek przechodzi poważny kryzys, a jednocześnie wzajemne żale i pretensje nie przesłaniają im jeszcze resztek uczucia, to czas na szczerą rozmowę (pomocna okazuje się czasami obecność mediatora) lub na terapię małżeńską. To czas na odszukanie w pamięci, kim dla siebie byli na początku wspólnej drogi, i jakie wydarzenia ten obraz zmieniały. Czego zabrakło po drodze, a czego było za dużo. Gdzie się mijali, a gdzie udawali, że jest im po drodze. Warto mieć też na uwadze, że każda ze stron ewoluuje - zmienia się jej nastawienie do życia, wartości, priorytetowych potrzeb, rodziny. - Partnerzy rozwijają się w różnym tempie, a także mogą się rozwijać w różnych kierunkach. Powyższe zmiany mogą mieć konotacje pozytywne, bo akurat przypadną do gustu drugiemu partnerowi, ale mogą również doprowadzać do konfliktu w przypadku nieakceptowania tych zmian. Z moich obserwacji wynika, że ta druga sytuacja występuje znacznie częściej – podkreśla psychoterapeutka. - Rozbieżności między wyobrażeniami na temat partnerów, a rzeczywistością, która często te wyobrażenia bezpardonowo weryfikuje, to bezpośrednie przyczyny początkowo małych nieporozumień, a później rozległych kryzysów. Celowo używam tu słowa "rozległych", bo z czasem zarzewia kryzysów już dawno uciekają z oczu, a denerwować zaczyna prawie wszystko. Pamiętajmy, że nie ma szans na długoletni związek trwający w pełnej szczęśliwości, bez jakichkolwiek zawirowań, huraganów i przeszkód. Nie idealizujmy więc małżeństwa przyjaciół, sąsiadów, członków rodziny. Problemy i różnice zdań dotykają wszystkich. Rzecz w tym, by przez całe lata nie ignorować sygnałów alarmowych, aby potem "wymachiwać" pozwem rozwodowym niczym ułańską szablą. Zachęcamy do zapoznania się z poniższymi książkami, które pomogą Tobie i Twojemu dziecku poradzić sobie z rozwodem: Po rozwodzie - sprawdź cenę Pomóż dziecku przetrwać rozwód - sprawdź cenę Kiedy rozwód nie wchodzi w grę - sprawdź cenę
Jak twierdzą organizatorzy Spotkań Małżeńskich: „Siła oddziaływania Spotkań Małżeńskich polega na tym, że małżeństwo może podczas ich trwania przeżyć świeżość wzajemnych uczuć, odnowić lub odkryć na nowo swoją jedność. Małżeństwo wyjeżdżające z weekendu jest też na ogół zdolne do rozwiązywania konfliktów.
Witam Panie Arturze! Zrozumienie sytuacji oraz popełnionych błędów jest pierwszym krokiem do jej uzdrowienia. Pan w pełni zdaje sobie sprawę z tego, jakie błędy popełnił w przeszłości, teraz trzeba pomyśleć jak je naprawić. Siedem lat małżeństwa to bardzo długi okres i jeśli Pan nie znajduje w nim żadnych dobrych wspomnień trudno się dziwić obecnej reakcji żony – najprawdopodobniej zwątpiła w to, że jakiekolwiek zmiany są możliwe i Pana obecne deklaracje traktuje jako „czcze gadanie”. W tej sytuacji bardzo wiele zależy od Pana i proszę mi wierzyć, że nic jeszcze nie jest stracone. Zmartwił mnie pesymizm, jaki bije z Pana listu – samobójstwo nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, a w Pana przypadku w szczególności. Proszę nie szukać wymówek dla takiego czynu, targnięcie się na swoje życie na pewno nie przyniesie radości Pana żonie ani dzieciom. Wbrew Pana przekonaniu, byłaby to szczególnie silna trauma rzutująca na całe życie właśnie dla dzieci. Taki akt nie byłby zaczynem szczęścia dla Pana rodziny, stałby się raczej zarzewiem rozpaczy. Być może to truizm, ale dzieci potrzebują ojca, a więzy krwi są bardzo silne. Wiem, że obecnie jest Panu trudno, ale samobójstwo będzie raczej aktem egoizmu niż troski o rodzinę, jeśli bowiem faktycznie Panu na niej zależy to proszę o nią walczyć. Tak jak wspomniałam wcześniej, obecne zachowanie żony jest w pewien sposób zrozumiałe, zapewne czuje się obecnie skrzywdzona i niezrozumiana, może mieć także obawy, co do szczerości Pana deklaracji. Przez wiele lat jej słowa były ignorowane, mogła zamknąć się teraz w sobie, zbudować swoisty mur broniący ją przed kolejnym zranieniem z Pana strony. Dlatego ważne jest by nie poprzestawać jedynie na słowach. Obawiam się, że problemy w Państwa związku, które prawdopodobnie wynikają z braku wzajemnego zrozumienia, są na tyle głęboko zakorzenione, że potrzebna będzie Państwu pomoc kogoś z zewnątrz, osoby, która obiektywnie spojrzy na Państwa związek. Dlatego też serdecznie doradzam wspólną konsultację u terapeuty dla par – taka terapia pomoże Państwu na nowo zbudować łączącą Was kiedyś więź. Wymagać to będzie oczywiście czasu i wysiłku, ale myślę, że wspólne szczęście jest warte podjęcia tego trudu. Proszę porozmawiać o tym z żoną. Pozdrawiam
8. Róbcie zajęcia razem. Spędzanie czasu w samotności na robienie rzeczy, które lubisz, pomaga uratować małżeństwo. W dążeniu do uniknięcia kłótni i roszczeń musi być chęć wznowienia zajęć, które wspólnie lubisz, i robienia tego z pozytywnym nastawieniem. 1 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 7674 1 kwietnia 2009 13:52 | ID: 18842 Ostatnio bardzo pogroszyła się sytuacja życiowa mojej rodziny. Niestety przez to zaczęły sie problemy małżeńskie. Cały czas się kłócimy, nie potrafimy się doagać. Jednym słowem mam wrażenie, że bardzo się od siebie oddalamy. Miałam już nawet na końcu języka propozycję rozstania. Proszę o radę jak mogę uratować małżeństwo? 1 Maria Gdowska Wilińska Zarejestrowany: 10-01-2009 13:58. Posty: 78 2 kwietnia 2009 16:39 | ID: 19016 Witam! Prawdopodobnie widzicie siebie nawzajem obecnie Państwo przez pryzmat aktualnych niepowodzeń i konfliktów. Niewiele wiem na temat istoty waszych kłotni i poroblemów, ale domyślam się, że weszliście na ścieżkę nawykowego obwiniania siebie nawzajem i gwałtownego reagowania. To, że się jeszcze kłocicie świadczy o tym, że nie oddaliliście się od siebie zasadniczo, ponieważ kłotnia jest formą komunikacji. Ważne jest, aby jak najszybciej przerwać złe nawyki komunikacyjne. Agresja, również słowna ma tendencje do eskalacji, jeśli nie zatrzymamy jej świadomym wysiłkiem w porę. Sądzę, żę nie umiecie Państwo wysłuchać siebie nawzajem i zrozumieć argumentów drugiej strony, najważnie jsze jest rozpoczęcie prowadzenia spokojnych rozmów. Może to ułatwić specjalista. Są sposoby na rozwiązywanie merytoryczne odzących się problemów, stanowiących przedmiot kłótni. Są też problemy nie do rozwiązania i dobrze by było, gdyby w trudnych czasach byli Państwo dla siebie podporą a nie dodatkowym żródłem dyskomfortu. Ludzie wiele energii psychicznej zuzywają na to, czego nie mogą zmienić, natomiast zaniedbują to, co lezy w zasięgu ich możliwości- np. zmianę własnego sposobu reagowania. W trudzie, którego powinniście się teraz Państwo podjąć jeśli chcecie uratować rodzinę, mogą pomóc nawyki Coveya, które krótko opisuję na forum "Siedem nawyków szczęśliwej rodziny". Życzę powodzenia, może napisze Pani więcej o swoich problemach, wtedy łatwiej będzie mi coś poradzić, pozdrawiam MGW Podział majątku podczas orzekania separacji jest w dużej mierze uzależniony od stosunku majątkowego pomiędzy współmałżonkami. W zależności od statusu majątkowego można podzielić sposób jego podziału na dwa rodzaje. Małżonkowie posiadający rozdzielność majątkową – w przypadku, kiedy małżonkowie podpisali przed ślubem
Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 20:48 Moja sytuacja jest bardzo ciężka, jestem 3 lata po ślubie a mąż się w ogóle mną nie interesuje. Nie przytuli, nie pocałuje, o seksie to mogę zapomnieć (ostatni raz w 2011;/) Mamy półtoraroczne dziecko i chciała bym przede wszystkim dla niego walczyć o rodzinę. Wiem , że moja obecna waga stanowi pewien problem, ale łudzić się że będzie super jak schudnę też nie chcę. Mój mąż jest bardzo trudny we współżyciu, może nie agresywny ale wredny, chamski i czasem jego słowa ranią naprawdę dogłębnie. Nie piszcie że mam się rozwieść, bo nie takiej porady szukam, chce spróbować najpierw wszystko naprawić. Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 26 sierpnia 2012, 21:13 Myślicie że nie rozmawiam? Próbuję 7 dni w tygodniu niestety on mnie zbywa potrzebujesz rady: jak nakłonić męża do szczerej rozmowy. Bo problem jest i nie jest nim egoizm męża. Niestety mnie nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś ma jakiś pomysł. Dołączył: 2012-01-27 Miasto: Rzeszów Liczba postów: 3793 26 sierpnia 2012, 21:13 tea18 napisał(a):Kiedyś się opiekował ( jeszcze za narzeczeństwa) dbał , zajmował. A teraz? Nawet bólu głowy mieć nie się go kilka razy czy nie woli się rozwieść to mówi że nie i że mnie kocha. .. Edytowany przez zorza1982 1 października 2012, 16:07 Dołączył: 2008-07-28 Miasto: Mińsk Mazowiecki Liczba postów: 2844 26 sierpnia 2012, 21:13 nie Twoje kilogrmy sa problemem. Problemem jest to ze nie potraficie ze soba rozmawiac. Kazdy mowi swoje i swojego zdania broni - zero kompromisu. Tak mi sie wydaje po przeczytaniu calego watku. Poza tym jesli kochal Cie szczupla, a +10 juz nie, to to nie jest milosc. jagoa 26 sierpnia 2012, 21:14 Macie zobowiązanie względem siebie- co ma ci powiedzieć ....Zeby facet mając żonę prawie rok w celibacie wytrzymał nie wierzę Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 26 sierpnia 2012, 21:16 pyzia1980 napisał(a):Galahda napisał(a):a pracujesz? bo wbrew pozorom to ważne , facecie jakoś gorzej traktują kobiety które nie pracują moja mama przez rok nei pracowała to awantury były o wszystko nawet że krzyżówkę rozwiązuje (choć było, ugotowane, uprane , wysprzatane na tip top) ledwo poszła do pracy to ojciec od razu przestał się czepiać (pieniędzy nam nie brakowała jak mama nie pracowała, a ojciec ani razu jej tego nie wypomniał)Nie zgodzę się z tym :-)Mój mąż zawsze powtarzał że najważniejsze jest co ja bym chciała robić w życiu lub jego marzeniem było bym była w urodziłam dziecko to przez pierwsze 4 lata aż synek nie poszedł do przedszkola byłam z nim w poszłam do zawsze mnie cenił,szanował,pomagał niezależnie czy pracował czy akurat o niczym nie świadczy. Stosunek do niepracującej kobiety wynosi się z domu. Widać Twój mąż miał dobre moim zdaniem, nie w tym tkwi problem. Nawet największy zwolennik pracy kobiet nie odmawia współżycia przez pawie rok, bo jego żona nie pracuje. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:16 Nie prawda że każdy swojego broni, potrafiłam nie raz zrezygnować z ważnych dla mnie kwestii by nie wszczynać kolejnej awantury jednak tutaj nic nie pomaga, bo zawsze znajdzie się powód. Nie ukrywam ,że były momenty w których byłam na skraju załamania nerwowego, chciałam się spakować odejść, ale zawsze mnie błagał bym została. Nie wiem czego on chce. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:17 A ja wierzę że się da, nigdy nie był specjalnie obrotny w tych sprawach. Dołączył: 2010-11-24 Miasto: Dolina Słoni Liczba postów: 14444 26 sierpnia 2012, 21:17 Uważam że powinnaś być "ostra"Rozmowa tu i będzie Ciebie zbywać,robił głupie uśmieszki to powiedź "Albo rozmawiamy poważnie albo się rozstańmy".Może to podziała na niego jak zimny możesz sobie pozwolić by mąż Ciebie tak byliście ze sobą zanim wzięliście ślub?3 lata po ślubie to krótko więc jak już teraz macie takie poważne problemy to później może być już tylko w każdym razie nie zniosłabym obojętności,braku szczerości,brak rozmów i jeszcze ten seks z 2011 roku.... Edytowany przez pyzia1980 26 sierpnia 2012, 21:19 Dołączył: 2008-07-28 Miasto: Mińsk Mazowiecki Liczba postów: 2844 26 sierpnia 2012, 21:18 AgnieszkaHiacynta napisał(a):tea18 napisał(a):Myślicie że nie rozmawiam? Próbuję 7 dni w tygodniu niestety on mnie zbywa potrzebujesz rady: jak nakłonić męża do szczerej rozmowy. Bo problem jest i nie jest nim egoizm męża. Niestety mnie nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś ma jakiś pomysł. jakby mnie moj tak potraktowal to kazalabym mu siadac na d... i sluchac co mam do powiedzienia. Dobrym pomyslem byloby spisac sobie co chcesz powiedziec, zeby nie wylac niepotrzebnie wiadra zalów. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:23 Próbowałam takich rozmów. Nic nie dają, jak chciałam odejść to szantażował mnie emocjonalnie. Chciała bym uratować to małżeństwo , ale już nie wiem czy się da.
lw2h.